Szukaj Pokaż menu

Pick-up na sterydach

169 372  
1458   19  
Czy wierzysz w swój samochód? A co robisz kiedy masz do przewiezienia coś większego? Zamawiasz bagażówkę? No to chyba jednak nie wierzysz w możliwości swojego samochodu...

Kliknij i zobacz więcej!

Oto przykład wzorcowej wiary w swój samochód albo dowód, że na tej stacji benzynowej sprzedają paliwo ze sterydami dla samochodów:

Zestawy do zabijania wampirów

87 984  
872   45  
Nie mów, że tobie nie będą potrzebne, bo skąd możesz mieć taką pewność, że kiedyś nie spotkasz go na swojej drodze? Lepiej się przygotować także i na tę ewentualność.  Fachowe poradniki na temat wampirologii stosowanej zalecają posiadanie kredy święconej, wody święconej, czosnku, srebrnych kul (i pistoletu, ma się rozumieć) oraz krzyża i osikowego kołka.
Kliknij i zobacz więcej!
Wiadomo, że trzymanie tego luzem jest wielce niepraktycznie, więc w XIX wieku powstał rynek na podreczne zestawy łowcy wampirów - Vampire Killing Kits. Z jakiegoś powodu ludzie je naprawdę  kupowali.

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXV

40 428  
93   4  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

HUŚTAWKA

Działo się to dość dawno temu, gdy pięcioletnim dziecięciem byłem. Postanowiłem wybrać się z ojcem na plac zabaw w celu wiadomym. Gdy znudziło mi się lepienie czegoś tam w piaskownicy chciałem podejść do huśtawki (taka niska, dwustronna, coś jakby waga), przy której grupka ludzi według mnie niemal dorosłych - z 10 lat mieli - bawiła się uderzając jedną stroną huśtawki o ziemię najmocniej, jak się dało. Zbliżyłem się od strony akurat wznoszącej się w powietrze.
Następne, co pamiętam, to moje nieudolne próby ugryzienia w palec chirurga, który usiłował mnie zszyć. Dostałem huśtawką tak ładnie, że środkowa część dolnej wargi (kawałek około 1x2 cm) trafiła idealnie między krawędź huśtawki a moje górne jedynki. Ładną, wyraźną, równą półokrągłą bliznę mam do dziś.

POMOCNY KOLEGA

Idziemy po chodniku na terenie szkoły grupką około pięciu osób, ja najbardziej wysunięty w lewo. Zaczynamy się przepychać. W pewnym momencie kolega bezpośrednio po mojej prawej stronie ważący prawie 90kg potknął się i poleciał ze mną na ziemię. Przykurzyłem w beton brodą, którą rozciąłem sobie do kości. Wstaję, w pierwszej chwili nie wiem, co się dzieje, chcę iść dalej. Ale widzę przerażony wzrok ludzi dookoła i myślę sobie "Hmm... Coś nie tak...". Koledzy zaprowadzili mnie do pielęgniarki, która mnie jakoś opatrzyła i zadzwoniła po mojego starszego, że by mnie zabrał do szpitala. Lekarz popatrzył na mnie, stwierdził, że zostałem tak fachowo sklejony w szkole, że nie trzeba mnie szyć. Dziękuję mu za taką diagnozę - po rozcięciu dużo mniejszym, niż tamto od huśtawki pozostała mi prawie trzy razy większa blizna.

by M4ck

* * * * *

QUEST

Dawno temu, za czasów kiedy w tv leciał Dragon Ball a ja byłem mały dostałem od rodzicielki pewnego questa. Miałem skórkę od banana wyrzucić o kosza. Zanim jednak dostałem się do kosza musiałem minąć długi korytarz (z położonymi kafelkami). W tym oto korytarzu mój piesek zostawił swój kocyk a mnie na myśl padła "genialna" idea, "Może by tak skoczyć na ten kocyk z rozpędu i polecieć jak Goku na swojej chmurce?". I słowa zamieniłem w czyny. Dalej wszystko działo się tak szybko... Oczywiście z początku po mojej myśli. Problem pojawił się dopiero jak skończyły się kafelki i zaczęła kuchnia. W trybie natychmiastowym zatrzymałem się w miejscu a moja głowa skierowała się z impetem w klamkę jednej z szuflad. Pomimo zawrotów głowy i straszliwego bólu wydałem z siebie ciche "Ała", wyrzuciłem skórkę i skierowałem się w kierunku mamy aby pochwalić się całym zdarzeniem. Zdziwiło mnie jeszcze to że nie mogłem ruszać ramieniem i boli mnie klaka jak oddycham, ale kto by się przejmował... Dopiero w szpitalu okazało się że mam wstrząs mózgu, przestawiony bark i złamane żebro.

Ale questa wypełniłem

by Ci3sl4 @

* * * * *

PRZYKUCNĘŁA

Działo się to jakiś czas temu, czyli chyba w 6 klasie podstawówki, tuż przed Świętami Wielkanocnymi. Wszystkie dzieciaki na osiedlu biegały z pistoletami na wodę, no i jeden kolega miał pecha, był łatwym celem bo biegał wolniej niż inni, co sprawiało, że był łatwym celem. Mi to również pecha przyniosło, bo mi się but znienacka rozwiązał i przycupnęłam celem zawiązania go. Nieszczęście chciało, że On to przyuważył i nie wiadomo skąd wytrzasnął kawałek deski. No cóż ta decha wylądowała na moim nosie (skrzywionym do dziś... hmm psychikę też mi wtedy chyba skrzywił), a koleżka dostał niezły ochrzan od wychowawczyni jak zobaczyła mój nos.

by Truskawkowy_potwor

* * * * *

NAPRĘŻYŁ

Historia Miała miejsce z 9 lat temu. Wpadł do mnie kolega i pojechaliśmy do bliskiego lasku powchodzić na drzewa. Wszystko było dobrze dopóki nie znalazłem metrowej gałęzi wystającej z ziemi, była to cześć korzenia (?), jako iż fajnie się na niej stawało i wyskakiwało z dużą siłą. Ja mądry postanowiłem napiąć ta gałąź rękoma i napiąłem tak, że jak puściłem, to byłem nachylony głowa nad tym. Po puszczeniu poczułem ból, ale nawet się nie przewróciłem czy coś. Efekt.. Limo nad okiem przez dwa tygodnie i odklejona siatkówka oczna z urazem oka do dziś.

by Djagostino6

* * * * *

POMYSŁOWY BRAT

Historia ta wydarzyła się jak miałam jakieś 7-8 lat. Mieszkałam na wsi gdzie nie było zbyt wiele moich rówieśników, więc żeby się nie nudzić z o 2 lata starszym bratem musieliśmy szukać sobie jakiegoś zajęcia. A że brat jest bardzo pomysłowy, a jego pomysły były nieraz naprawdę genialne, to wcielał je szybko w życie. Był tylko jeden problem. Mój brat nie za bardzo umiał przewidywać skutków swojego działania i dziwnym trafem zawsze to ja byłam poszkodowana. Pewnego dnia wymyślił sobie przejażdżkę na rowerach. W sumie nic specjalnego, ale on wymyślił żeby połączyć je sznurkiem. Tak więc przywiązaliśmy jeden sznurek do roweru brata za siodełko, a drugi koniec do kierownicy mojego roweru. Na początku było wszystko ok. jedziemy sobie drogą, śmiejemy się, zjechaliśmy z górki lekko przyspieszając. I nagle mój brat postanowił skręcić w boczną drogę, ciągnąc mnie za sobą, a że prędkość była już dość duża, a sznurek przywiązany do mojej kierownicy nie pozwolił mi na skręt, więc rąbnęłam jak długa na asfalt, żeby tego było mało brat nie od razu się zatrzymał i pociągnął mnie trochę po tym asfalcie. Efekt: obtarta broda, łokcie i kolana.

by Dorick @

* * * * *

ZAMIANA

Miałam jakieś 7 lat i mnóstwo pomysłów (nie zawsze genialnych). Raz wpadłam na jeden, co by mojemu młodszemu bratu psikus zrobić, zamieniając przed kolacją położenie pojemników i pokrywki pojemnika na sól i pojemnika na cukier (obydwa były takie same, tylko zajmowały różne miejsca w kuchni i sól miała inną pokrywkę, bo oryginalna się stłukła). Pech chciał, że gdy miksowaliśmy z bratem nasze kolacyjne serki homogenizowane ze wszystkim, co się znalazło w zakamarkach kuchennych, weszła mama i zabrała do pokoju domniemaną cukierniczkę. Wzięła, bo cukier w jej cukierniczce się skończył, a właśnie piły z sąsiadką herbatkę. Po dłuższej chwili przyszła mama i bez słowa, postawiła mi na stole szklankę z herbatą, a zawartość mojego kubka wylała do zlewu. Tak oto uczy się dzieci rozumu.

by EOB @

* * * * *

UNIK

Pewnego dnia w szkole, to była może 3 klasa podstawówki, pamiętam że była zima. Jak to dzieciaki na przerwie goniliśmy się i od jakiegoś czasu mieliśmy nową zabawę, mianowicie brało się rozpęd, wskakiwało na kolana i ślizgało się prawie jak Elvis. Pewnego dnia ślizgaliśmy się tak po klasie i gdy już wskoczyłem na kolana i jechałem tak dość szybko kolega stojący troszkę dalej popchnął stolik krzycząc "unik!". Pamiętam tylko całą łazienkę szkolną zalaną krwią, a ślad rogu stolika na nosie po 12 latach mam do dziś.

by Kurak6

* * * * *

POLECIEĆ DO GWIAZD

Podczas jednej z lekcji w gimnazjum udałem się wraz z dwoma kumplami na pobliski plac zabaw. Jako że człowiek na placu zabaw ma dużo pomysłów, tak i teraz wpadła mi do głowy niewybredna myśl. Jak na każdym placu tak i na tym znajdowała się taka huśtawka dla dwóch osób (konik czy jakoś tak) Pomyślałem sobie ze fajnie byłoby wybić się z takie huśtawki i polecieć w przestworza. Tak wiec kucnąłem na jednym końcu huśtawki, a cięższy kumpel skoczył na drugi koniec. Nie poleciałem zbyt daleko, gdyż wróciłem na to samo miejsce z którego się wybiłem, uderzając kością ogonową w metalowy uchwyt. Ból był przeokropny. Poturlałem się po ziemi krzycząc z bólu a moi towarzysze także turlali się, lecz ze śmiechu. Po jakiś 5 minutach doszedłem do siebie i nawet poszedłem na lekcje. Po powrocie do domu cały czas bolała mnie dolna cześć pleców wiec pojechałem razem z Matulą do szpitala na prześwietlenie. Okazało się z kość ogonowa nie jest w ogóle złamana ale za to całkowicie zgnieciona. wyglądało to tak jakby ulepić walec z plasteliny i zgnieść go ręką od góry. Nie założyli mi na szczęście żadnego gipsu ani nic ale za to miałem 2 tygodnie bez szkoły ponieważ nie mogłem w ogóle siadać (cały czas musiałem być w pozycji leżącej albo stojącej).

by Kubadinho

* * * * *

WIĄZANIA

Kiedy miałem 8-9 lat z bratem postanowiliśmy bawić się w Indian albo porywaczy, nie pamiętam. Ogólnie zabawa polegała że judockimi pasami (takie jak w karate). Przywiązywaliśmy się nawzajem do małego plastikowego krzesła. Pierwszy był brat. No to związałem go porządnie. No i zaczął tak skakać żeby się przesuwać że wyszedł z pokoju. Na razie wszystko ładne. Przyszła moja kolej. Zostałem przywiązany, i biorąc przykład ze starszego brata zacząłem skakać do drugiego pokoju. Niestety, zrobiłem to nieudolnie i krzesełko z pasażerem upadło. Uderzyłem głową we framugę drzwi, nieszkodliwie, a później dobiłem twarzą w podłogę. Tym razem szkodliwie. Przy upadku ugryzłem się w wargę i niemal ją sobie odgryzłem. Wisiała na strzępku skóry. Jak zobaczyłem na podłodze krew zacząłem wrzeszczeć jeszcze bardziej niż wcześniej. Szybko rodzice spakowali mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Później musiałem czekać dwie godziny na operację. Efektów dzisiaj raczej nie wyszedł, ale mam w kąciku ust drobną nierówność. Działo się to dwa dni przed moją pierwszą komunią.

by Drangir @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!
93
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Zestawy do zabijania wampirów
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Wielka Bitwa Poduszkowa w Warszawie
Przejdź do artykułu Autentyki CCLXXXVI - Duży, tłusty robal

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą