Frank pisze: Mamy w pracy pewną bardzo specyficzną niewiastę. Otóż dziewczyna jest typem intelektualnej, aseksualnej okularnicy, przy której nawet przeżarci degrengoladą do szpiku kości mułoryjcy bastują ze swoimi nihilistycznymi tekstami, żeby nie skalać jej perłowego umysłu.
Dla mnie stanowi ostatni bastion przyzwoitości, kontrapunkt dla tego całego szemranego tałatajstwa i rodzaj odtrutki po skatologicznych dżołkach zapodawanych w fabryce w ilościach przemysłowych.
Od początku starałem się wywierać na niej dobre wrażenie, a kiedy już je wywarłem, starałem się tego nie spier*dolić i pryncypialnie ukrywałem moją błazeńską naturę pod fasadą czarującego misiaczka, pełnego dystynkcji i szarmanckiego gestu. Taka kabotyńska postawa zdawała egzamin i metodą małych kroczków tworzyliśmy coraz szerszą płaszczyznę przyjacielską, ba, zaczęła mi nawet przynosić kanapki na drugie śniadanie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą