Grube, brzydkie Helgi i rubaszni faceci w skórzanych spodniach, jedzący wurst z kapustą i zapijający to hektolitrami piwa. Oprócz tego wszyscy są faszystami i biegają na golasa. Prawda?
Nie są. A to, że nie uśmiechają się od rana do wieczora jak Amerykanie, nie oznacza automatycznie, że są pozbawieni radości życia i poczucia humoru. Dla Niemców te uśmiechy i ciągłe zagadywanie: „How are you” są czymś sztucznym i nienaturalnym. Zwłaszcza że nikt nie oczekuje szczerej odpowiedzi na to pytanie.
Tylko dla tych, którzy swoją wiedzę o brzmieniu języka niemieckiego wynieśli z filmików, na których przemawiał Hitler. Język niemiecki wcale nie przypomina szczekania, nikt nie wrzeszczy. Na pewno nie jest tak melodyjny jak francuski, ale całkiem przyjemny dla ucha.
Na 60% dróg w Niemczech faktycznie nie ma ograniczeń prędkości, ale na pozostałych 40% wprowadzono limity. Obecnie dyskutuje się nad tym, aby ograniczenie wprowadzić na wszystkich trasach.
Nie są chamscy, tylko szczerzy. Zawsze prosto w oczy mówią to, co myślą, ale nigdy nie mają zamiaru nikogo obrazić. Najzwyczajniej w świecie nie lubią bezsensownych pogawędek o niczym i marnującej ich cenny czas wymiany uprzejmości.
Kobiety noszą charakterystyczne sukienki z fartuszkiem, a faceci skórzane spodnie. Oczywiście, że tak, ale nie na co dzień, tylko od wielkiego dzwonu. I w dodatku tylko ci, którzy mieszkają w Bawarii.
Niemiecka dieta nie jest zbytnio zróżnicowana, ale oprócz kiełbasy i kapusty w tradycyjnej kuchni niemieckiej spotkamy też masę innych potraw. Na pewno wegetarianie umarliby z głodu, ponieważ Niemcy nie przystrajają swoich talerzy zieleniną. Poza tym Niemcy nie jadają jedynie potraw ze swojej kuchni narodowej.
Niemcy mają jedne z najlepszych piw na świecie i piwo jest dla nich bardzo ważne. Pod żadnym pozorem nie powinno się tam żartować z piwa. Niemcy przedkładają jakość piwa nad wypijaną ilość. Prawdziwy Niemiec gardzi piwami lekkimi i smakowymi. Ale oprócz piwa pijają swoje świetnie wina i schnappsy.
Każdy kto stał w kolejce do wyciągu narciarskiego wśród Niemców wie, że to nieprawda. Na potwierdzenie tego obalonego mitu ma pełno siniaków od łokci przepychających się wielbicieli białego szaleństwa.
Owszem, ale tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Nie macie się co obawiać (albo mieć nadzieję), że będąc w Niemczech otoczą was same golasy.
Jeśli nie chcesz zniechęcić do siebie niemieckiego rozmówcy, nie pytaj go, czy jest wielkim fanem Hasselhoffa. Nie wiadomo, skąd się wzięło mniemanie, że Niemcy go kochają - to, że jego babcia była Niemką, a przebój „I've Been Looking For Freedom” królował na listach przebojów w czasie, gdy runął mur berliński, nie oznacza, że David jest jakimś guru dla Niemców.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą