Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Mózg to kawał wkurzającego dupka! Oto jak jesteś przez niego oszukiwany

79 455  
196   25  
Według mózgu najdoskonalszym i najważniejszym organem naszego ciała jest… mózg. No, trudno żeby było inaczej. Narząd ośrodkowego układu nerwowego nie tylko jest egocentrycznym dupkiem, ale i wyrachowanym oszustem i absolutnie niegodnym zaufania parówiakiem.


Mimo że sam zainteresowany poczuje się właśnie ciężko obrażony i uderzając swą niewidzialną piąstką w wewnętrzną stronę czaszki będzie usiłował zmusić cię do stanięcia w jego obronie, nie rób tego – to kawał kłamliwego, ale i upartego gnojka, a oskarżenia, które zaraz mu wyliczymy trudno nawet podważyć.

Każe ci wierzyć w irracjonalne przesądy i stereotypy

Mózg nie lubi przypadkowości i sytuacji, w których nie czuje się pewny. Dlatego też w katalogu swoich doświadczeń szukać będzie wzorców, schematów, sieci skojarzeń, do której zawsze może się odnieść. Program, którym się posługuje zawsze dążyć będzie do tworzenia połączeń pomiędzy różnymi wydarzeniami, dając tym samym podstawy do formowania się przesądów i stereotypów, czyli uproszczeń w postrzeganiu i ocenie naszej rzeczywistości.



Czy inteligentna, oczytana osoba jest skłonna uwierzyć, że jeśli nie splunie przez lewe ramię i nie zatańczy fokstrota po tym, jak stłukło jej się lusterko, to czeka ją siedem lat nieszczęścia i potomek ze szpotawą stopą? Wygląda na to, że tak. Psycholodzy rozróżniają dwa, niezależne od siebie rodzaje przetwarzania informacji. Tak zwany „szybki system” - to narzędzie intuicyjne, natomiast system „wolny” jest już bardziej racjonalny i analityczny. Ten ostatni może też korygować ocenę automatycznie przekazaną nam przez nasz system intuicyjny. Problem w tym, że nie zawsze to robi i czasem w pełni świadomie pozwala, aby irracjonalna, podana na szybko ocena wzięła górę nad zdroworozsądkowym myśleniem.

Buzię widzę w tym tęczu!

Z jakiegoś powodu słabością naszych mózgów są ludzkie twarze. Ten mały sukinsyn chowający się pod czerepem ma prawdziwą obsesję na tym punkcie.



Pamiętasz, jak byłeś małym kurwiem i całymi godzinami gapiłeś się w chmury, które układały się w wizerunki różnych znanych ci mordeczek? Albo gdy z całą powagą zaklinałeś się, że na zdjęciu satelitarnym powierzchni Marsa widać wykutą w skale twarz jakiejś humanoidalnej istoty?

Zjawisko to znane jest w psychologii jako pareidolia. Działający na zasadzie skojarzeń mózg poszedł na skróty i w toku ewolucji ułatwił sobie robotę tworząc ośrodek, który uaktywnia się, gdy tylko zobaczymy ludzką twarz. Albo też cokolwiek do niej podobnego. W ciągu chwili dostajemy wówczas cały zestaw informacji – na temat wieku, płci i nastroju zarejestrowanego oblicza. Nawet jeśli jest to tylko przypadkowe, aczkolwiek układające się w kształt Jezusowej głowy, przypieczenie na toście.

Nasz wewnętrzny gad

Wsiadasz do samolotu i już po pierwszych chwilach podróży czujesz się niedobrze. To objaw tak zwanej choroby lokomocyjnej. Mózg dostaje bowiem sprzeczne informacje – błędnik rejestruje zmiany w położeniu ciała, natomiast nasz narząd wzroku już tego nie odbiera. Wyskakuje więc błąd zgodności i system zaczyna nam wariować.



Istnieje pojęcie tzw. „gadziego mózgu”, czyli ewolucyjnie najstarszej części tego organu. To pień mózgu i kilka pomniejszych struktur. Ich zadaniem jest kontrola odruchowych reakcji naszego ciała – od oddychania, przez utrzymanie równowagi, kiedy przechodzimy kładkowym mostem, czy mimowolny unik, kiedy widzimy zbliżającą się do naszego nosa pięść. Ten pierwotny element centralnego układu nerwowego ma nam zapewnić przeżycie, czyli bezpieczeństwo w sytuacji zagrożenia.

Z drugiej strony istnieje kora mózgowa, która dla odmiany jest najmłodszym elementem naszej czaszkowej aparatury. To tu odbywa się cała magia – zapisują się wspomnienia, powstają kalkulacje, planowania, to tu rodzą się decyzje oraz przewidywanie ich następstw. Ta część mózgu doskonale więc rozumie koncepcję podróżowania mechanicznym pojazdem. Ba, jest w stanie rozłożyć je na czynniki pierwsze i logicznie wyjaśnić wszystkie procesy, które zachodzą w chwili, gdy lecimy sobie samolotem. Problem w tym, że nasza pierwotna, mózgowa struktura tego nie przyswoi i nie zaakceptuje. Błędnika nie da się „scrackować”, nanieść listy wyjątków, w których ten mały czort nie będzie się awanturował. Ty zatem wiesz swoje, a i tak będziesz wściekle rzygać do papierowego woreczka budząc obrzydzenie wśród, nieco odporniejszych na pułapki mózgu, współpasażerów.

Słysząc usta, widząc głos

U większości z nas wzrok jest dominującym zmysłem. Fakt ten może okazać się prawdziwym wrzodem na dupie, kiedy to okazuje się, że ten skurczybyk próbuje wpłynąć na to jak odbieramy inne, niewzrokowe bodźce, takie jak dźwięk. Okazuje się bowiem, że to, co słyszymy jest w znacznym stopniu determinowane przez to, co widzimy.
Spójrz na tego pana z filmiku poniżej.


Słyszysz „baaa, baaa, baaa”, prawda? To teraz zerknij jeszcze raz na tego, pana w następnym nagraniu:


Tym razem wyraźnie usłyszałeś, że mężczyzna mówi „faaa, faaa, faaa”, zgadza się? Tak naprawdę w obu filmach, facet wydaje z siebie dokładnie ten sam dźwięk, a to co każe nam słyszeć nasz mózg jest tylko i wyłącznie wynikiem działania dodatkowych bodźców wizualnych. Nie wierzysz? Przesłuchaj sobie oba klipy z zamkniętymi oczami.
To, czego doświadczyłeś zwie się efektem McGurka. Zjawisko to opisano w 1976 roku w magazynie „Nature”, jako dowód na to, że ludzki mózg tworzy iluzję opartą na doświadczeniach płynących naraz z różnych zmysłów.

Taka ciekawostka – jeśli nie dałeś się nabrać na powyżej przedstawiony test to bardzo możliwe, że masz Alzheimera. Podobno iluzji tej rzadziej ulegają osoby cierpiące na tę chorobę.

Krytyka to atak

Jak już było wspomniane – ludzki mózg to prawdziwy, egocentryczny dupek. A zadowolone z siebie dupki mają to do siebie, że źle reagują na głosy krytyki, nawet jeśli te są jak najbardziej uzasadnione. Czemu tak się dzieje? To efekt reakcji chemicznej!

W uproszczeniu wygląda to tak: Gdy ktoś nas chwali czujemy się miło, wręcz dostajemy w twarz falą miłych odczuć. Bam! Właśnie nasze podwzgórze dostarczyło nam zastrzyk z oksytocyny – bardzo fajnego hormonu, który sprawia, że jest nam błogo i wręcz mamy potrzebę bliskości drugiej osoby.

Inaczej rzecz się ma, gdy ktoś nas opieprza, krytykuje, czy ostro zwraca uwagę.



Wówczas mózg, zamiast przyjąć to na klatę i schować dumę w kieszeń, zaczyna pompować kortyzol, czyli wytwarzany przez korę nadnerczy hormon stresu, tworząc reakcję „walcz albo uciekaj”. Włącza się alarm i sygnał do mobilizacji. Mały skurwiel kryjący się w czaszce napierdala w wojenny bębenek: „Ta zniewaga krwi wymaga!”.

Dobrze, że posiadamy kilka przydatnych narzędzi, które pozwalają nam zapanować nad tą pierwotną reakcją pomarszczonego, szarego debila, bo w innym wypadku za każdym razem, gdy usłyszelibyśmy jakąkolwiek krytykę, musielibyśmy tłuc kogoś boleśnie po ząbkach.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
19

Oglądany: 79455x | Komentarzy: 25 | Okejek: 196 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało