Szukaj Pokaż menu

Przyjacielskie gadki czyli Chandleryzmy

34 856  
12   17  
Kliknij i zobacz więcej!Niewiele seriali komediowych przetrwało tyle sezonów co "Przyjaciele" a jednym z powodów tak ogromniej popularności są zapewne teksty jednego z bohaterów - Chandler’a.

Chandler:
Czasami chciałbym być lesbijką. Czy powiedziałem to na głos?

Chandler: W porządku ludziska, muszę iść do pracy. Jeśli nie wprowadzę tych liczb... to nie sprawi wielkiej różnicy.

[Wszyscy oglądają sonogram z badania nienarodzonego dziecka Rossa.]
Joey: Co powinniśmy tutaj widzieć?
Chandler: Nie wiem. Ale sądzę, że wkrótce zostanie zaatakowany statek Enterprise.

Monica: Gdzie jest Joey?
Chandler: Joey zjadł moją ostatnią paczkę gum, więc go zabiłem. Sądzisz, że to było złe?

Chandler: Gdzie jest Joey? Dzwoni jego mama.
Monica: Jest w łazience... Nie sądzę, że chcesz tam wchodzić!

Kręcimy niskobudżetowego pornola! III

111 867  
16   14  
Kliknij i zobacz więcej!Oto plan na trzeci dzień zdjęciowy przygotowywanej przez Joe Monster Studios superprodukcji. Casting już wkrótce! Bądźcie gotowi!

Trzeci dzień zdjęciowy:
Plaża - solówka

Dziewczyny przychodzą na plażę, rozkładają koc, rozbierają się do kusych strojów kapielowych, smarują się kremem i zaczynają się opalać. Z zadowoleniem opowiadają o tym, jak świetnie wypoczywają, jacy mili chłopcy, jakie smaczne szaszłyki... Nagle Kasia siada na kocu i pokazuje palcem w stronę morza.

Tam wychodzi z morza opalony, muskularny mężczyzna w stringach. Zatrzymuje się po kolana w wodzie i dostrzegając dziewczyny zaczyna prężyć muskuły, przyjmować wyzywające pozy i machać do nich rękami. Basia wkłada jedną rękę do swoich stringów a drugą masuje piersi.

Mężczyźnie w wodzie wybrzuszają się stringi co wyraźnie widać w promieniach palącego slońca.

Wielka księga zabaw traumatycznych LXXVI

20 857  
3   6  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś coś niesamowitego! W jednej z historyjek dowiesz się do czego jest zdolny dziesięciolatek, by uradować swą ukochaną! Tak, miłość jest szalona. Niemniej jednak poza tym masa kaskaderki, wygłupów i nie do końca udanych eksperymentów...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

KASKADER

Będąc w liceum szpanowałem przed kolegami wysoką odpornością na ból i odwagą graniczącą z szaleństwem. Taki Jackass. Uderzanie głową o ścianę, skoki z dużych wysokości, pozorowane bójki, salta po schodach i tym podobne "matryksy". Razu pewnego na zajęciach WF-u popisywałem się biegiem po ścianie z wybiciem zakończonym padem przez bark. W celu uniknięcia poważniejszych obrażeń przykryłem materacem prostopadłą ścianę na której ulokowany był kaloryfer. Jak łatwo się domyślić jeden genialny kolega usunął materac, a ja uderzyłem głową w metalowe urządzenie grzewcze. We łbie huczy, nie wiem co się dzieje i słyszę tylko jak chłopaki krzyczą co chwila "o k****!"
Okazało się, że prawie odciąłem sobie małżowinę i wisiała na kilku milimetrach skory. Wszędzie pełno krwi. Zanim dotarłem do pielęgniarki musiałem przejść przez pół szkoły i tu okazało się jak bardzo biała koszulka, obowiązkowa na WF-ie, potęguje efekt widoku krwi. Kilka koleżanek z klasy co najmniej zbladło (miały wtedy okienko i okupowały wejście na salę gimnastyczną), a byłem na bio-chemie. Osiem szwów dokumentnie wybiło mi z głowy głupie zabawy. PS. Brawa dla pani chirurg bo blizna jest właściwie niewidoczna.

by Niezarejestrowany

* * * * *

SALETRA

Historia ta dotyczy traumatycznych doznań mojego kumpla z podwórka. Ja byłem prowodyrem. Otóż swego czasu, jak miałem 10-12 lat (lata 90-te) popularne były "pociski" o napędzie chemicznym - saletra zmieszana z cukrem. Brało się nakrętkę po wódce, wsypywało wybuchową mieszankę, zalepiało czymkolwiek i robiło maleńki otwór. Po odpaleniu pozostawało tylko obserwować jakie dziwne trajektorie lotu może wymyślić natura.. Pewnego razu przegiąłem. Rzecz działa się przed moim, komunistycznym 4 - piętrowym blokiem. Zebrało nas się kilka dzieciaków i trwał festiwal fajerwerków. Któraś z kolei, podpalona przeze mnie nakrętka zaczęła się dziwnie kręcić w miejscu, jakby nie mogła się zdecydować czy polecieć w górę czy w bok. Nie wytrzymałem. Z impetem doskoczyłem do niej i z całej siły przydepnąłem. Gorąca plazma wyleciała z niesamowitą prędkością w kierunku mojego kolegi. Nie miał szans zareagować. Dostał strzał w policzek, pod oko. Bogu do dziś dziękuję, że to oko zachował. Rozległ się płacz i moje zgrzytanie zębów. Na szczęście skończyło się najmniejszym wymiarem kary - kolega Pawełek nosił przez kilka miesięcy sporą bliznę na policzku.

by Niezarejestrowany

* * * * *

DRZAZGA

Byłam kiedyś z rodzinką nad jeziorkami w Domaniewicach (takie, gdzie można łowić ryby), położyłam się na drewnianym molo i spędziłam tam mnóstwo czasu patrząc w wodę. Kiedy przyjechaliśmy do domu, zaczęło mnie boleć kolano (bo wracałam na czworakach) i okazało się, że mam drzazgę, ale nikt jej za Chiny Ludowe wyciągnąć nie potrafił. Kolano spuchło, bolało coraz bardziej. W końcu się zdenerwowałam, złapałam wystający kawalątek drzazgi zębami (!) i wyciągnęłam. Co się okazało? "Maluteńka" drzazga, która cały czas tkwiła w moim kolanie miała "zaledwie" około 4cm długości.

by Niezarejestrowana

* * * * *

ARMATA

kiedy miałem 15 lat zaczęliśmy się z kolegami bawić w pirotechnikę. Gdy już opanowaliśmy produkcje prochu czarnego postanowiliśmy zrobić armatę. Wykonaliśmy ją z calowej rury gazowej, długiej na jakieś pół metra, zaślepionej z jednej strony. Dla polepszenia efektu postanowiliśmy dodać pyłu aluminium do prochu. Ów efekt był o wiele straszniejszy, niż się spodziewaliśmy. Rozerwało rurę. Korek wbił się w ziemię na głębokość 20cm, mufka pękła i się rozprostowała, a rura jakimś cudem skróciła się o 15cm. Huk był tak wielki, że podobno było go słychać kilometr dalej. Zjawiła się policja.. Na szczęście zdołaliśmy się już oddalić. I tak skończyła się nasza zabawa z pirotechniką.

by Niezarejestrowany

* * * * *

MALINY

W wieku około 12-13 lat po jakiejś mocniejszej ulewie kręciłem się z funflem na rowerach szukając czegoś, co mogłoby wypełnić nudne. W pewnym momencie przyuważyłem piękne, gęste, zielone i co najważniejsze obsypane owocami maliny. Problem w tym, że za zardzewiałą siatką. Spożywaliśmy rzeczone maliny w połowie przechyleni przez siatkę na którą musieliśmy się wspiąć do połowy. Jako, że było mokro trampki wyślizgnęły mi się z oczek i spadając nadziałem się brzuchem na te nastroszone druty tej parszywej siatki. Rozdarta koszulka, dwie krwawe dziary na brzuchu i zgniecione maliny w dłoni. Do teraz mam dwie dość długie blizny na brzuchu.

by Ol3k

* * * * *

WYŚCIG

Miałem dziesięć lat - mieszkam na przedmieściach, więc zabaw było dużo. Raz z kolegami chcieliśmy wypróbować ich nowe deskorolki oraz moją starą w wyścigu z największej górki z okolicy. Ponieważ nikt nie umiał ustać, to każdy jechał na brzuchu głową w dół. W pewnym momencie były drobne kamyczki, każdy przejechał przez ten odcinek, mnie niestety odpadło jedno kółko (przednie), a ja sam pojechałem dalej po asfalcie, ale już bez deski. Efekt? Pozdzierane nogi, ręce, twarz i wizyta w szpitalu + gratis kilka szwów.

by Overclocker

* * * * *

RÓŻNICA ZDAŃ

Pewnego pięknego wrześniowego dnia zaczęła się kłótnia pomiędzy mną, a moją siostrą. Ostra wymiana zdań doprowadziła mnie do stanu wrzenia. Chciałem nauczyć siostrę rezonu, a ona zaczęła uciekać. Pobiegła do dużego pokoju, ja za nią. Pomiędzy przedpokojem, a dużym pokojem mamy przeszklone drzwi, które to moja siostrzyczka zamknęła mi przed nosem. Ja nie chcąc doznać obrażeń głowy zablokowałem ręką zbliżające się drzwi. Moja ręka przeszła przez szkło w drzwiach. Kiedy wyjąłem ją, moim oczom ukazała się bardzo mocno krwawiąca 6 centymetrowa rana cięta o głębokości dochodzącej do 1,5 cm. Gdyby przecięło mi rękę tak z 1 cm dalej to poszłaby tętnica. Nie wspomnę o zakrwawionym przedpokoju. Pamiątką po tym jest 6 szwów na ręce i trauma do przeszklonych drzwi. Morał z tego taki: "Nigdy nie goń siostry jeśli na drodze masz przeszklone drzwi".

by Ja2PL

* * * * *

SUBSTYTUT JEST BE

Było to parę miesięcy po śmierci babci. Okazja do remontów i wielkiego sprzątania. W sieni (fajne słowo) był taki specjalny piec do gotowania wielkich garów (na wielką kąpiel, do krochmalenia i takie tam). Akurat gotował się krochmal (pamiętam ten zapach), a nikt nie zabronił nam się zbliżać do pieca, nawet mieliśmy ognia pilnować, taki substytut (trudne słowo ?) naszych zabaw pirotechnicznych. Ale jak zwykle zostaliśmy niedocenieni. Po babci zostały ampułki z lekami w płynie (do zastrzyków). Po wrzuceniu jednej do ognia okazało się, że świetnie w piecu strzelają. Po wrzuceniu całego pudełka okazało się, że:
- konstrukcja pieca tego nie wytrzymała;
- rodzice nie lubią jak dym, ogień i sadza, zamiast kominem wydostają się bokiem paleniska;
- od substytutu też dupa boli.

by Niezarejestrowany

* * * * *

KOCHAŚ

Mając jakieś 10 lat byłem z rodzicami ich znajomymi nad jeziorem. Znajomi mieli córkę, która bardzo mi się podobała. Kiedyś wybraliśmy się na wycieczkę dookoła jeziora. Znaleźliśmy rozwalający się domek, a obok zapuszczony, lekko zdziczały sad. W sadzie były jabłonie, a na jednej z nich wielkie, czerwone jabłko. Postanowiłem zerwać je dla niej. Problem był taki, że jabłoń na której to jabłko rosło była w opłakanym stanie, jeden suchy badyl. Mimo wszystko wdrapuje się na to drzewo (jakieś 3 metry wysokości). Mam jabłko. Dziewczyna uradowana, klaszcze w ręce. Nagle czuję, że jabłoń się łamie. Wiele nie myśląc skoczyłem z niej. Pech chciał, że na deskę z wystającym wielkim gwoździem. Gwóźdź przez podeszwę adidasa przebił mi stopę na wylot. Efektem była masa krwi i łez. Ale moja ukochana odniosła mnie na rękach do domku gdzie dostałem od rodziców... pochwałę, za to, że dałem jej to jabłko.

by Jamaican

* * * * *

STARY A GŁUPI

KLAPS


Makabryczna przygoda przytrafiła się mojemu bratu, kiedy był jeszcze dziecięciem, a ja komórką jajową. Stał przed szafą, zdenerwował mamę, która chciała mu dać klapsa w pupę. Kapciem trzymanym w ręku. Pechowo, braciszek kucnął, mama trafiła w głowę, która to głowa odbiła się od szafy. Biedne dziecko wylądowało na pogotowiu, szyli mu ranę, a mama się modliła, żeby nie skończyło się to policją i odebraniem praw rodzicielskich...

by Niezarejestrowana

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!
3
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Kręcimy niskobudżetowego pornola! III
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Dziennik początkującego płetwonurka
Przejdź do artykułu Autentyki CLV - A ty gdzie nie byłeś?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą