Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ciężkie powroty VI

58 659  
3   4  
Klikaj!Pięć litrów wódki 200 zł. Wczasy na Mazurach pod namiotami - 400 zł. Zostanie atrakcją turystyczną - bezcenne! 

Jeśli jednak chcesz pamiętać każdy powrót mamy najlepszą z możliwych rad! Nie pij!

DOBRA RADA

Działo się to jakiś czas temu, akurat na moje urodziny. Jako, że absolutnie nikt nie raczył o nich pamiętać, postanowiłem wybrać się na wcześniej umówione spotkanie towarzyskie, w jednym z milszych mi pubów, w celu poprawy nastroju.

Jak to zwykle bywa na tego typu spotkaniach, nastrój udało mi się poprawić w dość znaczącym stopniu, lecz w końcu przyszła pora, aby wrócić do mieszkania.
Jako, że nie do końca wiedziałem w jaki sposób dojechać na swoje osiedle, wsiadłem w pierwszy lepszy autobus nocny, który zatrzymywał się na przystanku, którego nazwę rozpoznawałem, także nadrabiałem drogi przez dwa sąsiednie osiedla.
Tak się złożyło, że na jednym z nich mieszkała urocza koleżanka z mojej klasy, a ja, zmęczony wędrówką postanowiłem przycupnąć na barierce osłaniającej mały ogródek przy wejściu do jej klatki. Po krótkim odpoczynku doszedłem do wniosku, że strasznie miło byłoby z nią pogadać. Głuchnęłem jej więc kilka razy, silnie wierząc w jej intuicję, która kazałaby jej odczytać to jako "weź psa i zejdź na dół, bo na ciebie czekam". Jak się potem okazało puściłem jej ponad trzydzieści sygnałów.
Postanowiłem cierpliwie poczekać...

Obudziłem się trzy godziny później.
Leżałem w ogródkku, tylko nogami wciąż opierając się o barierkę, na której wcześniej siedziałem. Kiedy dochodziłem do tego, co tak właściwie się stało, zobaczyłem grupkę około dziesięciu osób, reprezentujących znaną skądinąd subkulturę, cechującą się powszechnym wykorzystaniem strojów sportowych. Zwykle wywołałoby to u mnie nieliche obawy o ewentualny stan mojego portfela i/lub uzębienia, lecz w tym konkretnym momencie byłem oazą spokoju. Głównie dlatego, że przeszli, nie zauważywszy mnie. Tylko jeden, najniższy, lecz równie szeroki nagle się zatrzymał, spojrzał na mnie groźnym wzrokiem i rzekł:

- Ej, ziom. Na ławce w piaskownicy jest wygodniej.

I pognał za kompanami.
Nie zapomnę tej rady do końca życia.

by Juvey @

* * * * *

PRZEBUDZENIE

Ciężkich powrotów w życiu miałem wiele. Większość znam tylko z legend Do tej pory próbuje skleić film z wczorajszej eskapady. Na razie znam tylko etap końcowy :

Obudził mnie rano kumpel krzycząc:
- Mammut ! musimy uciekać !
Chwile później usłyszałem głos z głośnika obwieszczający iż "Pociąg pośpieszny do Szczecina odjedzie z toru pierwszego na peronie pierwszym. (dla informacji, mieszkam w Białymstoku). Szybka rozkminka i zorientowałem się, że właśnie siedzę w tym pociągu, w pierwszej klasie, bez biletu i bez pieniędzy. A pociąg właśnie ruszył. Na szczęście szybka akcja ratunkowa, tzn. mętne tłumaczenia dla kanara że musi zatrzymać pociąg bo kolega zgubił portfel i musimy wysiąść, załatwiła sprawę.
Po wyjściu z pociągu staliśmy jak debile przez jakieś pół godziny gapiąc się na siebie na wzajem. Bo nikt nie mógł skojarzyć skąd się tu wzięliśmy. W końcu darowaliśmy sobie rozmyślanie i skierowaliśmy się w kierunku domów. Po drodze stwierdziłem że nie mam papierosów i ogólnie jakaś woda by się przydała. Sprawdzam zawartość kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy a tam szok...
Stan konta kieszeniowego wynosił:
50 groszy polskich
2 euro
5 centów
słowacką koronę
kserokopię banknotu studolarowego
pół mandatu za zakłócanie ciszy nocnej.

by Mammut

* * * * *

MOCNE POSTANOWIENIE

Pewnego razu obchodziliśmy urodziny kolegi, a że były wakacje, ciepło, to impreza była na plaży. Dodam, że był to mój pierwszy kontakt z wódką.
Picie rozpoczęliśmy kolo 22, ale narzuciłem dobre tempo, tak, że o 24 byłem nieprzytomny. Od tej chwili pamiętam 3 obrazki:
a) moje starania utrzymania pionu podczas śpiewania "sto lat". Nieskuteczne.
b) namawianie kolegów, żeby mnie nie wnosili do domu, bo narobią hałasu
c) nieudana próba wejścia na schodek.
Obudziłem się w swoim łóżku i w piżamie (?!). Jak ją założyłem - to największa tajemnica mojego życia.

PS. Do wódki miałem wstręt dobre 2 lata po tej imprezie. A papierosów to juz nigdy nie wezmę do ust.

by Adamczo

* * * * *

LICZYMY STRATY

Pożegnanie wakacji 2 miesiące po ich zakończeniu. Zaczęło się od tego, że z jednym kumplem umówiłem się na wino. Własna robótka. Dwa litry spuścił z baniaka od rodziców po cichu. Winko pyszne, poszło w mig. Wypiliśmy na głównej ulicy w naszym miesicie. Nikt nie podejrzewał, że pijemy winiacza. Poszło szybko, uśmiech na twarzy był. To pamiętam, że jeszcze przyszło kilku kumpli bodajże trzech i zaproponowali nam Alkohol marki Alkohol bez akcyzy jeszcze do rozrobienia, czyli spiryt... Rozrobiony z najtańszą wodą z biedronki. I tak owego trunku był litr ładnie zapakowany w butelce od oleju no i 5l wody ale wylaliśmy 3.5 litra. Piliśmy to dość szybko, że nie było czasu na kulturalne kieliszki piliśmy z tego baniaka zapijaliśmy drugim z najtańszym napojem. Wybyliśmy w plener lasu, trafiliśmy na jakąś górkę. Koledzy jeszcze poczęstowali piwami. I tu zaczyna się cala historia. Byłem najbardziej narąbany, a najlepsze jest to ze Ja cały i bez szwanku zszedłem z tej górki. Na tym się nie kończy. Że pora była późna, odłączyłem się od grupy i udałem w stronę domu. I tu Mi się film urwał. Obudziłem się rano, cały zakrwawiony dotykam jeziorem czego Mi w ryju brakuje. A brakowało polowy zęba, a drugi coś się niepokojąco rusza. Miesiąc miałem przerąbane w domu.

by CroC

* * * * *

DZIWNE ZABAWY


Wigilia. Misja Pasterka. Sześć piw na dobry początek. Było wesoło, ale jak to bywa zawsze mało. Więc poszliśmy po szampany, kilka ich było chyba jeden na łebka. Obudziłem się rano w domu. Na szczęście nic Mi nie było oprócz kilku siniaków. Z opowiadań kumpli wiem, że się z jednym bilem niby i połamałem koleżance parasolkę. Jak poszedłem wypuścić Wisłę wracając z trawnika nie mogłem trafić w chodnik i zrobiłem bum. Na szczęście śnieg był. A teraz najgorsze. Wymyśliłem przewspaniała grę taka jak KKW, czyli jakieś tam kręcenie worów. Nie wiem skąd Mi się to wzięło, ale tak wykręcam znaczy próbuje, bo każda próba kończy się lądowaniem na chodniku. No i w tym momencie przypomniałem sobie o koleżance, która stała smutna. Cóż, ona nie ma worów. Ponieważ pomysłowość ludzka nie zna granic, to wymyśliłem żeby wykręcić jej sutki Jak pomyślałem tak zrobiłem. Następnego dnia balem się jej pokazać. A i Ona była nieźle wkurzona na Mnie. Tak zakończyłem z nią znajomość. A i jeszcze w domu przypomniało Mi się że chciałem iść siusiu. Zamiast iść do kibelka, próbowałem wyjść na klatkę. Znów miałem przerąbane w domu.

by CroC

* * * * *

PUNKOWO HARD CORE’OWO

Jakiś koncert w Lublinie. Po koncercie małe disco, no i oczywiście wszystko z akcentem lubelskim (czyt. Dużo Perły Chmielowej, przyswojonej przez organizm.)

Godzina 4 nad ranem (bądź tez jej okolice). Wraz z moim druhem postanowiliśmy wrócić do miasta naszego, a że ostatni bus uciekł nam jakieś 6 godzin wcześniej, wiec z dużym uporem udaliśmy się na drogę wylotowa, co by jakiegoś stopa złapać.

Oczywiście po jakiejś godzinie czekania, i klęcia na czym świat stoi, że tutaj przecież nic nie jedzie zlitowało się nad nami dwóch miejscowych młodzieńców, uświadamiając, że to nie jest żadna droga wylotowa, tylko podrzędna uliczka. Dodatkowo zamknięta z powodu objazdu.

Pomyłki zdarzają się najlepszym, więc niczym nie zrażeni udaliśmy się w końcu w odpowiednie miejsce.
Po objęciu upatrzonych pozycji (tzn - ja z kciukiem w górze, zaś kumpel śpi na krawężniku) dostrzegłam stojącego jakieś 100m dalej TIRa, z którego wysiadła po kilku minutach pani wiadomej profesji.
Popatrzyła na mnie groźnym wzrokiem (jak na konkurentkę), po czym jednak przyjrzała się dokładnie (rzut oka na znajomego, obejrzenie mnie wzrokiem od stóp do głów (a praktycznie do jednej głowy- ale za to jakiej), i stwierdziła:
- O pankowcy, ja też lubię punk. I ostry hard core (tutaj znajomy się przebudził i radować się zaczął jak to tylko hard corowi pankowcy potrafią). W tym momencie jednak panienka ponownie zlustrowała mnie wzrokiem i uraczyła słowami
- Niezłe ciuchy. Też lubię taki stajl. Jak chcesz, to możemy sobie pożyczać ubrania i się wymieniać (reakcja znajomego jest wiadoma - ze śmiechu opuścił pozycję na krawężniku).

Jednak niczym nie speszona "kobieta pracująca" postanowiła kontynuować konwersacje i zaproponowała:
- To chodź może Ci pomogę łapać stopa. Szybciej pójdzie, a i dwie pieczenie na jednym ogniu upieczemy. Najpierw ja załatwię co do mnie należy, a potem postaram się, żeby was klient zawiózł gdzie trzeba.

Udało nam się odmówić, jednak od tamtej pory znajomy ilekroć znowu wyruszamy gdzieś autostopem, to każdemu kierowcy na wstępnie lubi zapowiedzieć:
- Koleżanka tylko tak hard corowo wyglada. Ja nie jestem jej alfonsem.

Z miejsca też pozdrawiam Lublin i browary lubelskie

by Princess-off-kicz

* * * * *

TELEFON

Wracałem dobre kilka lat temu w Nowy Rok, o wczesnych godzinach rannych do domu z imprezy sylwestrowej. Wracałem sam, albowiem brat został z dwoma koleżankami poznanymi jeszcze starego roku, ale raptem kilka godzin wcześniej. Też bym został, ale wyszedłem na chwilkę złapać świeżego powietrza i gdy próbowałem wrócić do brata i koleżanek trafiłem do pokoju gdzie spała babcia jednej z dziewcząt, która się obudziła i na mój widok narobiła takiego rabanu, że wolałem się ulotnić niż tłumaczyć w jaki sposób i w jakim celu się tam znalazłem. Wracałem na skróty przez ogródki działkowe. Po drodze postanowiłem odpocząć chwilkę. Obudziła mnie komórka - dzwonił kumpel z żżżżyyyyyyyyczczczeeennnniiiiiaaaaammmmiiiii i pytał się co robię i jak mi nowy rok mija. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że spałem sobie w zaspie ale teraz to już idę do domu bo jeszcze trochę i zmarznę.
Przy najbliższym spotkaniu bardzo mu podziękowałem za pobudkę, a on nawet nie pamiętał, że do mnie dzwonił.

by Andrzej-27 @

* * * * *

A JAREK JEST?

Raz byłem u kumpla na imprezie u niego na chacie. Zabawa przednia, picie na całego. Na pięciu chłopa mieliśmy 14 browców, 2 litry wódy i półtora litra wińska (ale takiego bez posmaku siary). Ja oczywiście jako przodowy degustant w okolicy musiałem się napić wszystkiego.. I browców i wódy i wina. I to mnie zgubiło. Obudziłem się o 5 rano na przed jakimś domem. Rzecz jasna nie miałem jeszcze wtedy zbyt trzeźwego umysłu. Popatrzyłem na to domostwo i postanowiłem wejść z powrotem na imprezę. Wale po oknie, żeby mi kumpel otworzył, a tu nagle ktoś wychyla głowę z tego okna i pyta:
- O co chodzi?
Ja taki zdziwiony pytam:
- Jest Jarek? (imię tego kumpla co u niego była impra).
Odpowiedzi się nie doczekałem. Wyleciał z tego domu jakiś facet i odprowadził mnie do bramy. I jakoś wróciłem do domu. Co się okazało? A no to, że wyszedłem z imprezy o północy, a ten dom należał do dziewczyny tego kumpla, u którego była impreza (odległość: jakieś 3 km).

by Fazzi88 @

* * * **

WSZYSTKO PRZEZ TE RACHUNKI

Rzecz działa się już jakiś czas temu. Razu któregoś moja połowica wręczyła mi rachunki (wszelkie możliwe) niezbędną sumę pieniędzy i wyprawiła w świat szeroki na najbliższą pocztę celem uregulowania należności. Dzielnie wyruszyłem ze szczerym zamiarem zapłacenia wszystkiego i jak najszybszego powrotu do domu na obiad. Po drodze na pocztę odległą od miejsca mojego zamieszkania nie więcej niż 10 minut spacerkiem, z niewiadomych mi powodów zahaczyłem o miejsce mojego zatrudnienia (akurat miałem wolne). Okazało się, że nie na darmo nadkładałem drogi (pół godziny autobusem). Kolega miał 5 litrowy baniak wina własnej roboty. Od słowa do słowa opróżniliśmy baniaczek w czterech piątych (mięliśmy niezły czas jakieś 20 minut). Do domu odwieźli uczynni koledzy najpewniej powodowani niezdrową ciekawością jak zareaguje moja lepsza polowa. Jako, że wytargowałem od kolesia wino, które pozostało w baniaczku cały w uśmiechach wpadłem (dosłownie) do domu oznajmiając, że przyniosłem wino do obiadu. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Zamiast się ucieszyć, moja małżonka głosem zimnym jak lodowiec zapytała gdzie byłem przez dwie godziny i czy zapłaciłem rachunki. Chwile mi zajęło nim pojąłem o czy mówi. Potem pobiłem rekord świata w dobiegu na pocztę i płaceniu rachunków.

by SirCarnage

* * * * *

ATRAKCJA TURYSTYCZNA

Lat temu sporo spędzałem wakacje w gronie załogowo - klimatycznym na mazurach. Trzy tygodnie swawoli. Więc przed wyjazdem na rzeczone mazury zakupiliśmy we właściwej dla miejsca zamieszkania hurtowni procentów różnych, zakupiliśmy wody ognistej litrów 5 aby starczyło na tydzień pierwszy. Plan był taki by pozostałe dwa tygodnie wracać do równowagi przy pomocy piwa.
Dojechaliśmy na miejsce, namioty rozstawione zostały, miejscówa - piknikowa drewniana ława ze stołem i daszkiem - wybrana. Zasiedliśmy.
Tak więc, primo, jeśli się siedzi nie czuję się jak bardzo już dosyć, secundo, zapas tygodniowy był zniknął w ciągu jednego wieczora.
To co jeszcze pamiętam to fakt, iż nie mogłem utrzymać się na czworakach (zero stabilności - worek), że jedyną osobą w stanie mi pomóc była koleżanka (ważyła ok. 40 kg mniej ode mnie i sięgała mi pod ramię). Na szczęście koleżance udało się zatoczyć mnie do namiotu, w którym (pamiętam!) zacząłem odpływać.
Ranek przywitał mnie zwisającego z ogrodzenia typu "anty-krowa", czyli paliki z drutem kolczastym. Stanowiłem atrakcję dla ferajny siedzącej wokół i bujającej mnie od czasu do czasu.
Ogrodzenie znajdowało się około 25 metrów w linii prostej od namiotu. Do dnia dzisiejszego nie pamiętam, kiedy się obudziłem, po co się obudziłem i dlaczego wylazłem z namiotu. Wiem jednak, że ewakuowałem się gwałtownie, o czym świadczył leżący maszt.
Od tamtej pory kiedy zdarza mi się spożywać mocniejsze płyny wyskokowe od czasu do czasu wstaję dla orientacji!

by Beanre

A Ty miałeś jakiś wyjątkowo ciężki powrót? Podeślij go do mnie klikając w ten linek, a jak będzie wyjątkowo ciekawy ma szansę znaleźć się na głównej!

Znak @ występuje przy nickach niezarejestrowanych użytkowników Joe Monster!

Oglądany: 58659x | Komentarzy: 4 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało