Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Etiopia i Liberia - dwa kraje afrykańskie, które nie dały się skolonizować

22 065  
178   42  
Angielski, francuski, portugalski, holenderski, niemiecki – lista urzędowych języków państw Afryki jest długa i dziwnie znajoma. Tymczasem w Etiopii mówi się po amharsku. W języku, którego próżno szukać w Europie.


To nie przypadek.

Choć europejskie kraje przez całe stulecia traktowały Afrykę jak swoje podwórko – i to raczej to za domem, nie przed nim – to nigdy jednak nie zainteresowały się Etiopią. Przynajmniej nie w stopniu wystarczającym do tego, by ją sobie podporządkować.

Z tego względu Etiopia wraz z Liberią uznawane są za jedyne afrykańskie kraje, które oparły się kolonizacji. Jak było naprawdę, z czego to wynikało? I czy to oznacza, że nikt nie próbował?

Zanim jednak popędzimy za ostatnią kurą w Etiopii, przyjrzymy się innemu wyścigowi – wyścigowi o Afrykę, czyli jak to się wszystko zaczęło.

„Wyścig o Afrykę” oficjalny – to efekt postanowień konferencji berlińskiej



Zwołana przez Otto von Bismarcka konferencja berlińska odbyła się na przełomie 1884 i 1885 roku, kiedy europejskie rządy doszły do wniosku, że najwyższy już czas wyjaśnić sytuację w Kongu. Oczywiście wzięcia pod uwagę zdania przedstawicieli Konga nie przewidziano.

Zamiast tego o losach kontynentu decydowali Europejczycy – Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi czy Portugalczycy – którzy między sobą ustalili, w jaki sposób podzielić afrykański tort. Samo Kongo – żeby było ciekawiej – zostało wręczone na prywatną własność królowi Leopoldowi II i dopiero po jego śmierci trafiło w ręce Belgii.

Konferencja berlińska odmieniła całkowicie sytuację w Afryce, której państwa rozwijały się dotąd może nie szybko, ale przynajmniej względnie stabilnie. Zobowiązano kolonizatorów do zaprzestania handlu niewolnikami, ale poza tą drobną niedogodnością pozwolono im w zasadzie na wszystko. Nic więc dziwnego, że wyścig o Afrykę ruszył z pełną mocą, a państwa, które już stacjonowały na obrzeżach kontynentu, podążyły w głąb lądu.

Jedynym liczącym się argumentem była siła. W połączeniu z pośpiechem zdecydowała o tym, jak wyglądał kolonijny podział Afryki. Duża część kraju – od północy w Egipcie po Afrykę Południową – została zajęta przez Wielką Brytanię. Północno-zachodnią część kontynentu oraz Madagaskar przejęła Francja. Część terytoriów trafiła w ręce Portugalii i Hiszpanii, swoje zabrali Niemcy. „Złote czasy” potrwały mniej więcej do wybuchu I wojny światowej i to właśnie na mapy sprzed tego momentu warto zwrócić uwagę.

Podział Afryki jest wyraźny, ale na mapie odznaczają się dwa obszary. To zapowiedziane już wcześniej Liberia oraz Etiopia. Zacznijmy od tej pierwszej, bo… jest mniejsza, a jej historia mniej skomplikowana.

Liberia – jedno z dwóch afrykańskich państw, które oparły się kolonizacji



Wygładzona wersja historii głosi, że Liberię założyli oswobodzeni czarni niewolnicy, którzy wrócili z Ameryki i utworzyli republikę na zachodzie Afryki – skądinąd również pierwszą. Nie był to jednak całkowicie bezinteresowny „akt dobroci amerykańskich panów”. Chodziło raczej, aby we w miarę dyplomatyczny sposób pokazać Afrykanom drzwi, gdy z racji stopniowego znoszenia niewolnictwa przestali być w potrzebni w Stanach Zjednoczonych. Pomysł, jakoby biali i czarni mieli żyć razem w jednym kraju, na równych zasadach, wydawał się absurdalny, czego pozostałości nie udało się zresztą wyeliminować po dziś dzień.

Do powstania Liberii przyczyniły się amerykańskie kompanie, które wykupowały tereny w Afryce, przekazując je zainteresowanym – dodając przy okazji, że sami powinni dogadać się z kilkunastoma miejscowymi plemionami. Jak można się domyślić, nie dogadali się nawet w najmniejszym stopniu, przez co dalsza historia Liberii to nieustające konflikty. Zarówno z tubylcami, jak też z sąsiednimi koloniami.

Teoretycznie wolna Liberia – co zawarte zostało w samej nazwie – nie była w smak europejskim kolonizatorom, jednak patronat Stanów Zjednoczonych sprawił, że przezwyciężyli oni swoje zakusy. Francuzom, Brytyjczykom czy Niemcom marzył się podbój Liberii, natomiast nigdy nie byli w tym dążeniu wystarczająco zdeterminowani, by wywołać otwarty konflikt z USA. Liberia uniknęła więc kolonialnego losu – przynajmniej z formalnego punktu widzenia. Myliłby się jednak ktoś, kto sądziłby, że historia oszczędziła jej zmartwień.
Krwawe porachunki, degradacja gospodarcza, przewroty i zamachy stanu, wreszcie wojna domowa oraz sankcje zagranicy – tych w dziejach Liberii nie brakowało.

Dzisiaj krajem rządzi George Weah, przez wielu uważany za najlepszego jak dotąd piłkarza z Afryki. Urząd prezydencki objął w 2018 roku, choć liczył na to znacznie wcześniej, już w 2005 roku. Przegrał wtedy w drugiej turze z Ellen Johnson-Sirlead – wykształconą na Harvardzie ekonomistką – pierwszą kobietą-prezydentem w całej Afryce i późniejszą laureatką Pokojowej Nagrody Nobla. Dopiero po wyborczej przegranej Weah postanowił… zrobić maturę.

Etiopia – niepodległość, ale jakim kosztem



Etiopia jest jednym z najstarszych państw świata, niegdyś silnym i potężnym, od dłuższego czasu jednak nękanym różnymi kataklizmami – naturalnymi i gospodarczymi. Kojarzy się przede wszystkim z klęską głodu, stąd złośliwe opowieści o najszybszym zwierzęciu świata – ostatniej kurze w Etiopii.

Nie zawsze tak było. W Etiopii kwitło rolnictwo, a sprzyjające położenie w rogu Afryki powodowało, że ryzyko zewnętrznej agresji było mniejsze. Oczywiście mniejsze i większe tarcia się zdarzały – wewnętrzne i zewnętrzne. Ponad 40% mieszkańców Etiopii to wyznawcy Kościoła Ortodoksyjnego. Islamscy sąsiedzi nie byli ani trochę zadowoleni z chrześcijańskich powiązań, czemu wyraz dawali poprzez liczne ataki. Mimo to przez pewien czas to właśnie Etiopia była uważana za jedną z największych potęg światowych, stawianą obok Rzymu, Persji czy Chin.

Po dawnej sile zostały tylko wspomnienia – oraz język urzędowy, niebędący żadnym z europejskich, co w Afryce jest wyjątkiem. To nie znaczy jednak, że Europejczycy dobrowolnie odpuścili sobie ten fragment kontynentu.

Z końcem XIX stulecia zdobycie Etiopii zamarzyło się Włochom, którzy panowali w Libii, a także Erytrei i Somalii. Etiopia wydawała się pod tym względem niezwykle atrakcyjnym kąskiem. Włosi nie przewidzieli tylko jednego – solidnego łupnia, jakiego dostali od etiopskiej armii pod przewodnictwem króla Menelika II.

Afrykanie wystawili podobną liczbę dział co Włosi, ale czterokrotnie więcej ludzi. Co ciekawe, swoją i tak znacznie mniejszą armię sami Włosi dodatkowo podzielili na cztery odrębne oddziały, jeszcze bardziej utrudniając sobie zadanie. Nic więc szczególnie zaskakującego, że pierwsza bitwa pod Audą zakończyła się miażdżącym zwycięstwem Etiopii i pogonieniem Włochów – nawet jeśli nie tam, gdzie ich miejsce, na Półwysep Apeniński, to przynajmniej poza granice Etiopii.

Europejscy kolonizatorzy w Afryce przecierali oczy ze zdumienia, widząc, jak Etiopia nabiera wiatru w żagle. Jej pozycja na arenie międzynarodowej gwałtownie wzrosła – przestała być tylko jednym z wielu chłopców do bicia.

Własne wnioski, zgoła odmienne zresztą, wyciągnęła strona przeciwna. Włosi zmuszeni zostali do powstrzymania swoich zapędów, ale bynajmniej nie skorzystali z okazji do tego, by zrewidować swoją politykę. Wręcz przeciwnie. Nastroje imperialne rosły, budził się rewanżyzm, a do władzy doszedł Mussolini. Po czterdziestu latach od druzgocącej porażki Włosi rozpętali kolejną wojnę – tzw. wojnę włosko-abisyńską. Tym razem z o wiele lepszym skutkiem. Etiopii nie pomogło nawet wsparcie III Rzeszy.



Włosi zwyciężyli, podbili Etiopię. Powstała Africa Orientale Italiana, Włoska Afryka Wschodnia, w skład której weszły Somalia, Erytrea oraz właśnie zdobyta Etiopia, która pod panowaniem Włochów pozostała od 1936 do 1941 roku.
Dlaczego więc pomimo faktycznej utraty niepodległości i włoskiej kontroli wciąż uważana jest przez badaczy i historyków za jedno z dwóch państw afrykańskich, które nigdy kolonią się nie stało?

Wynika to z definicji, jaką przyjęto – aby można było mówić o kolonii, konieczne było ustanowienie trwałej administracji. To jednak Włochom się nie udało, zapewne wyłącznie przez to, że zabrakło czasu. Wybuch II wojny światowej sprawił, że kwestia utrzymania zdobycznych terytoriów we wschodniej Afryce zeszła na dalszy plan.

Etiopia więc – obok Liberii – pozostała jednym z dwóch afrykańskich krajów, które nie zostały skolonizowane. Na ile jednak to powód do dumy dla afrykańskiego kraju, na ile szczegół techniczny, to już odrębna kwestia.
2

Oglądany: 22065x | Komentarzy: 42 | Okejek: 178 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało