Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCXI - Ostrożna odpowiedź

39 968  
5   15  
Jak można "zaimponować" nowo poznanej przyszłej matce swoich dzieci? Do czego może prowadzić znajomość języka arabskiego? Na jakie pytania trzeba się przygotować wynajmując mieszkanie od miłej staruszki? Tego i jeszcze kilku innych rzeczy dowiemy się z kolejnego wydania autentyków...

NAJLEPSZE GENY

Noc. W porcie mikołajskim ostatnia knajpa zamknęła swe podwoje. Spomiędzy uśpionych łódek wychynęły dwie idące niezbyt prosto żeglarki( czyli mła i Rałletka). Żeglarki zaopatrzone w drinki i pogrążone w wysoce intelektualnej rozmowie pt. "ja ciiiiieeebiee hik szanujeee" zasiadły przy drewnianej ławie i od razu stały się obiektem zainteresowania bawiących nieopodal wilków mazurskich. Jeden z nich wyjątkowo upatrzył sobie moją osobę i zaczął mi nawijać o tym, że on będzie miał ze mną dzieci: Leona i Hanię, bo ja jestem piękna, a on jest idealnym materiałem na ojca moich dzieci. Koleś wybitnie przeszkadzał nam w interesującej dyspucie, ale ni ch*ja nie dało się go spławić. W końcu błagalnie mówi:
- Chodź ze mną, naprawdę, będę cię kochał, zrobię ci piękne i mądre dzieci, drugiego takiego nie znajdziesz...
- No dooooopra, ale skąt ty wiesz, że jesssteś takim dobrym materiałem na ojca? (tu musiałam skupić mocno swój wzrok, żeby przestać widzieć podwójnie)
Koleś dumnie wypręża pierś:
- Wiem to na pewno, mam najlepsze geny!! Najlepsze!! Nieskażone!!
- Szszszym nieskażone?
Właściciel genów odkrzykuje przekonująco:
- Niczym!! Absolutnie niczym!!

Gdyby nie koledzy nieskażonego żeglarza z pewnością dostałybyśmy po ryjach za ten dziki, histeryczny rechot.

p.s. dla zainteresowanych: W tym czasie whisky jak zwykle spał...

by krolowa_sniegu

* * * * *

REMONT PO POLSKU

Kolega wynajął nowe mieszkanie. Niestety "nowe" tylko w sensie, że jego tam wcześniej nie było.
Za to pięknie położone, w domku z przynależnym trawnikiem. Trzeba pomalować - oznajmił.
No to jedziemy. Jeszcze przed wyładowaniem sprzętu - po piwku i od razu rozpalamy grilla - żeby węgiel zdążył się rozżarzyć. Przed pracą - oględziny. Tu i ówdzie trzeba zagipsować, zedrzeć jakąś starą tapetę, okleić okna, kontakty itp. W trakcie oględzin w butelkach wyschło - więc trzeba to naprawić.
W tzw. międzyczasie grill dojrzał, trzeba wrzucić kiełbaski na ruszt. Zaskakująco szybko były gotowe - nie zdążyliśmy nawet wyznaczyć wiaderka na gips...
I tak podczas tych czynności przygotowawczych do malowania, zastał nas wieczór.
- Wiesz co - rzecze kolega, otwierając kolejne piwo - w sumie nie jest tak źle z tą chatą...
- No, kolor może zostać...
- Chyba nie trzeba malować...
- Masz rację, wygląda dobrze...
- A co ty gadasz, piękne jest...
- Jak nowe...

I tak wróciłem do domu nad ranem, ze szpachelkami, wałkiem, trzema kilogramami gipsu i wiaderkiem farby dla której nie znaleźliśmy zastosowania...

by Bladerunner

* * * * *

POLSKA BIAŁO - CZERWONI!

Mąż mój miewa "gadane sny" i bywa, że nie tylko mówi sam do siebie ale i ze mną rozmawia. Przyzwyczaiłam się do tego i myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy w tym temacie, a jednak...
Nocy pewnej kochanie moje nagle podniosło się, przerzuciło swoją poduszkę w nogi łóżka, wykonało obrót o 180 stopni, zdarło ze mnie kołdrę i układa się na nowo do snu. Pytam więc:
- P. co ty wyprawiasz?
- Przecież już po gwizdku, muszę zmienić połowy!
OK - nie komentowałam tego, ale najwyraźniej piłkarski sen trwał nadal. P. uniósł się bowiem i zaczął rozglądać - dookoła. Potem szukał czegoś pod kołdrą, a potem pod poduszką.
- Co się dzieje - zagadnęłam - czego szukasz?
- No reszty drużyny!
- Jakiej drużyny?
- (z lekkim zniecierpliwieniem) No przecież, że Polaków!
Po tym stwierdziłam, że nie potrzebujemy nawet TV - skoro moje kochanie może samo sobie wyśnić mecze.

by Gorrit

* * * * *

PRAWIE INTYMNA ROZMOWA

Rozmowa przez skype z IV Najjaśniejszą, a konkretnie z jednym z nielicznych obywateli, którzy w niej zostali, czyli z moim ojcem.
Rozmowa goopia, ponieważ zamiast słuchawek czy coś posiadamy debilny mikrofon i debilne głośniki. Jest intymnie w czasie rozmowy :/ - po prostu każdy w promieniu kilometra dokładnie wie, co się dzieje u mnie w domu. Dzisiejszej rozmowie towarzyszyło dziecię, dorzucając to i owo dziadkowi.
- No, to tyle - lakonicznie gada padre. - Będziemy chyba kończyć
- Będziemy - odpowiadam - Jedziesz jutro do roboty?
Tata pracuje 100 kilometrów od domu, wyjeżdża w poniedziałki, wraca w soboty. A mamcia ugruntowała w sobie przekonanie, po co on tam jeździ.
- Dobra, muszę się pomału kłaść spać - żegna się ze mną ojciec, zapominając, że nie rozmawiamy przez zwyczajny telefon. - Bo jutro z rana znowu wyruszam na kurwy....

by konwalia

* * * * *

NAPALONY TUBYLEC

Działo się to dawno, dawno temu, podczas wakacji w moim ukochanym Egipcie.
Zostałam zaproszona na imprezę przez pewnego arabskiego macho. Zwykle nie nawiązuję tego typu znajomości, ale ponieważ byłam na wakacjach z rodzinką i trochę się nudziłam wieczorami, a facet był całkiem niczego sobie, tym razem postanowiłam zrobić wyjątek.
Było to w czasach, kiedy nawet nieźle rozumiałam arabski, ale mówienie jakoś kiepsko mi wychodziło, więc nawet nie przyznawałam się do znajomości języka i z tubylcami porozumiewałam się po angielsku.

No więc nadszedł wieczór i Tarik (bo tak się zwał ów macho) pojawił się pod moimi drzwiami. Wszystko ładnie pięknie, gdyby nie to, że bardzo mu się spieszyło z przeniesieniem imprezy do jego mieszkania [:>]
Najpierw poszliśmy do kawiarni. Był problem ze stolikiem, wszystkie zarezerwowane. Tarik postanowił się nie poddawać i wytłumaczyć kelnerowi, że my tu tylko na pół godziny, bo przecież co on będzie dłużej ze mną robił i że tylko musi mi odpowiedni kit wcisnąć, żebym się dała przelecieć i że nie wyglądam na taką, która będzie się zbyt długo opierała. I coś w ten deseń przez jakieś 10 minut...
Biedaczek nie miał pojęcia, że piąte przez dziesiąte, ale jednak rozumiem całą rozmowę i maskując się uśmiechem nr 5 pt. "słodka idiotka" obmyślam okrutną zemstę [:diab]

Wbrew pozorom opierałam się znacznie dłużej niż pół godziny. Zdążyliśmy zaliczyć dwie kawiarnie i dyskotekę. Biedny napalony chłopiec wydał chyba większość wypłaty i wykorzystał wszystkie znane sobie sposoby na uwiedzenie dziewczyny, aż w końcu, już prawie nad ranem, kiedy dostrzegłam rezygnację w jego oczach, zgodziłam się łaskawie pójść "obejrzeć jego mieszkanie".

W taksówce Tarik, skacząc ze szczęścia, opowiadał taksówkarzowi, jak to ciężko było, ale w końcu się udało i będzie ruchanko. A ja siedziałam sobie cichutko w kąciku, uśmiech nr 5 zamieniłam na nr 6 pt. "naiwna mała dziewczynka, która chciałaby a boi się" i słuchałam... i robiłam się coraz bardziej wredna [:diab]

Ostatnia odsłona dramatu:
Tarik drżącymi rękami otwiera drzwi swojego mieszkania. Z szerokim uśmiechem zaprasza mnie do środka. Już mam wejść, kiedy nagle doznaję olśnienia, zatrzymuję się na progu i nieśmiało, łamanym arabskim mówię:
- "Wiesz co, przepraszam, ale właśnie sobie przypomniałam, że mam okres. No to cześć."
Kiedy ostatni raz odwróciłam się na schodach, jeszcze nie zdążył pozbierać szczęki z podłogi [:C]

by agawka

* * * * *

AUTOMATYCZNY KOMUNIKAT

Mój serdeczny kolega miał kłopot z komputerem w pracy. Jako że pracuje w korporacji, nie może sam nic grzebać w sprzęcie, przez cały dzień próbował więc skontaktować się z HelpDeskiem w centrali.
Polegało to na tym, że wykręcał numer, wybierał wewnętrzny, przełączał na głośnomówiący i pracował sobie dalej - w tle leciał komunikat z automatu. I tak co dwadzieścia minut, przez cały dzień.
Po takim ciężkiej pracy, poszliśmy się odprężyć na ogródki, gdzie okrutnie się zmęczyliśmy.
Na koniec ja jeszcze byłem w stanie zadzwonić po transport, on oparł strudzone czoło na stoliku i oczekiwał w tej pozie.
Wróciłem z pozycji obserwacyjnej i budzę typa:
- Kszysiu, taksófka pszyjechała - wyartykułowałem z trudem - fstafaj, jesiemy...
Krzysiu podniósł głowę, spojrzał nieprzytomnym wzrokiem i beznamiętnym głosem, odpowiedział bez zająknięcia:
- Twój problem jest analizowany...

by Bladerunner

* * * * *

EFEKT W AUTOBUSIE

Jechaliśmy autobusem. Było gorąco, ale zaczął padać deszcz, więc jedna ze współpasażerek poprosiła, żebym zamknął klapę wentylacyjną w dachu, tę z przodu, gdzie siedzieliśmy. Spełniłem prośbę. Za chwilę (dosłownie kilkanaście sekund) zostałem poproszony (już przez inną kobietę) o zamknięcie takiej samej klapy z tyłu. Wstałem trochę zdziwiony i pytam:
- Czy tylko ja jadę tym autobusem?
A mój syn na to:
- Tato, nie dziw się, to efekt AXE.

by ziggrin

* * * * *

KOMUNIKACJA Z KIBICEM

Moje Kochanie siedzi sobie w pokoju i ogląda mecz, ja się krzątam po kuchni. Robię sobie kolację więc nie będę wiśnia...
[Ja] - Chcesz kanapki????
[Kochanie] - Chcę...
Wstawiłam więc wodę na herbatę, zmyłam ze dwa talerze i po jakichś pięciu minutach kontynuuję wywiad, oczywiście w dalszym ciągu w temacie kanapek:
[J] - To ile?
[K] - Dwa - zero!

by szamanka_de_lux 

* * * * *

JEDEN NIE MOŻE

Jeszcze jak byłem "z drugiej strony", na trzecim roku wybieraliśmy specjalizację, w wyniku czego z 11 grup utworzone zostały nowe grupy na każdej specjalności. Niespecjalnie więc się znaliśmy, nawet z widzenia. Pierwsze laborki, stoimy pod drzwiami - wcięło gdzieś klucz.
W końcu ktoś nie wytrzymał i namawia:
- Słuchajcie, może damy sobie spokój z zajęciami, chodźmy do Meduzy na piwo, już otwarta...
Wszyscy ochoczo podchwycili, tylko jeden stanowczo zaoponował:
- Ale ja nie mogę.
- Dlaczego? - spytaliśmy prawie chórem
Nieśmiało odpowiedział:
- Bo ja... jestem asystentem...

by Bladerunner

* * * * *

BEZCENNA POMOC

Dzisiaj wróciłem później, obiad więc był w zestawie do samodzielnego montażu. Moje kochanie troszkę przysnęło, ale słysząc jak wchodzę, obudziła się i zadeklarowała pomoc w przyrządzeniu posiłku.
Weszła do kuchni, zrobiła zwrot i zniknęła w łazience.
Nie bardzo wiedząc od czego zacząć, zagadałem przez drzwi:
- Kochanie, obiecałaś mi pomóc?
- No przecież już pomogłam.
- Jak to?
- Zapaliłam Ci światło w kuchni...

by Bladerunner

* * * * *

NORMALNA IMPREZA

Dzwoni komórka, patrzę na i.d. - kumpel z Wawy
- Hej
- No hej... wiesz co Majkos - robię imprezę na cały weekend z paroma osobami... Przyjedziesz?
- Nie chce mi się pchać aż z Krakowa...
- No przyjedź, będzie fajnie!
- A co będzie?
- No normalnie... najpierw siedzimy u mnie, a potem kiedy przyjdzie policja to pójdziemy na miasto - i tak przez kolejne dni...

by radziczek

* * * * *

ZACHĘCAJĄCA REKLAMA

Być może gdzieś indziej, ktoś wpadł już na taką reklamę, ale gdy zobaczyłam takową u siebie to mnie rozbawiła. Otóż jechałam autobusem i oczom mym ukazał się napis:

APTEKA
Wpadnij
Testy ciążowe 5zł

by Goonies

* * * * *

KRÓTKA PRZYJEMNOŚĆ

Dostałam sms’a od kumpla z pytaniem jak się spało.
Będąc miłą koleżanką chciałam mu odpisać. Sms miał się zaczynać od słowa "spało". Używam słownika więc nacisnęłam odpowiednie klawisze (7-7-2-5-6) i pierwszym słowem proponowanym był: "Psalm" zaś następnym o dziwo nie było "spało". Niestety nie zwróciłam na to uwagi i kolega dostał sms’a następującej treści:
"SRAŁO mi się dobrze ale krótko"

by atb1979

* * * * *

MIŁE SĄSIEDZTWO

Byłam wczoraj w spółdzielni czynsz opłacić i przy okazji byłam świadkiem dialogu pomiędzy panią urzędniczką a gościem, który chciał założyć sobie w mieszkaniu klimę.
- Nie proszę pana, nie ma problemu, może pan zamontować klimatyzację, potrzebne są tylko podpisy pozostałych mieszkańców, że wyrażają zgodę.
- Pani, to niemożliwe, trzeba to jakoś obejść!
- Dlaczego?
- Kobieto jak ja mam od nich podpisy wyciągnąć, jak my się siekierami witamy!?!?

bronxow10

* * * * *

WAŻNE PYTANIE - OSTROŻNA ODPOWIEDŹ

Dziś ze znajomymi podpisaliśmy umowę o wynajęciu mieszkania w Poznaniu. Mieszkanie super, kobita od której załatwiliśmy też (tak na razie mi się wydaje i niech tak zostanie ;)).
Szliśmy rano w pięcioro do biura podpisać papiery i gadaliśmy o jakiś pierdołach co by się poznać, lub drogę uprzyjemnić. W pewnym momencie, przechodząc koło kościoła babuleńka zapytała:
B: - A z religią to jak tam u was?
My: - EEEEEEEEyyea, a to różnie bywa (w mieszkaniu na ścianie wielki krzyż, ogromny obraz Matki Boskiej, umowa niepodpisana więc słowa trzeba ważyć). No czasami ktoś z nas zaglądał do kościoła, ale ostatnio jakoś nie po drodze.
B: - Ja tam w Boga wierzę, ale [tu robiąc zamaszysty ruch w stronę świątyni] do tego kasyna nie chodzę.

by johny_r


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM

Oglądany: 39968x | Komentarzy: 15 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało