Mistrzostwa Świata w skokach śmierci w Norwegii. Boli od patrzenia
Do tej zabawy trzeba mieć wielkie jaja, wielką odwagę i jeszcze więcej głupoty. Uczestnicy skaczą z 10 metrów, obierają różne dziwaczne pozy, a najwięcej punktów dostaje ten zawodnik, którego ciało jak najdłużej pozostaje w pozycji równoległej do wody. Lądowania w wodzie często są bolesne i kończą się poważnymi kontuzjami, ale mimo to wszyscy bawią się znakomicie, zwłaszcza widzowie.
Dødsing, jak po norwesku nazywa się ten sport, został wymyślony w latach 60. w Oslo przez dzieciaki popisujące się przed kumplami. Szalone skoki szybko zyskały popularność, a obecnie mistrzostwa świata przyciągają blisko 100 zawodników i tysiące widzów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą