Jeż dobrze gada. Studia nie służą zdobywaniu pracy. Zresztą paradoksalnie, najlepiej i najszybciej znajdują robotę w swoim kierunku Ci, którzy poszli tam zdobywać wiedzę. Z ciekawości i zainteresowania. Tacy poradzą sobie zawsze.
Egzaminy wstępne, okej. Jak najbardziej. I na podstawie złożonych podań i wyników takich egzaminów powinno się obliczać zapotrzebowanie. Jeżeli chętnych jest 500 i 400 napisze dobrze egzaminy to powinno się dążyć do tego żeby w kolejnym naborze było 400 miejsc. Dawać szansę, potem można odsiewać.
Co do produkowania socjologów etc. Uważacie, że Ci, którzy przeszli przez studia niczego się tam nie nauczyli? Nie są bardziej świadomi?
Zresztą specjalnie kiedyś zrobiłem sobie taką małą historyczną kwerendę. Może to odkopie na starym dysku. Narzekanie "poziom się obniża", "studenci coraz gorsi" dokładnie w tych słowach, które tu są wymieniane - trwa nieprzerwanie od średniowiecza
A jakimś dziwnym trafem w okresach pokoju postęp cywilizacyjny rośnie. Tak samo u nas. Od 20 lat poziom się zmniejsza, a mamy coraz lepszych inżynierów, którzy bez problemu znajdują zatrudnienie. Liczby patentów rosną w ostatnich latach. Także tego. Sentyment sentymentem, my to najlepsi, ale do rzeczywistości ma się to różnie.