Dzisiaj. Ósma rano. Agatka śpi. Trampki upiorę. Nie bardzo wiem jak obsługuje się pralkę, więc nasypałem proszek do wszystkich trzech otworów w klapie, nastawiłem na 30 minut, żeby się nie tłukło dołożyłem parę skarpet - cpyk! Działa. Po kwadransie obudziła się Młoda i pyta, co tak wali. 'No trampki tłuką się po bębnie, dołożyłem parę skarpet żeby amortyzowało, ale widocznie trzeba by było drugą dorzucić.' Poleciała.
Hmmmm, śmierdzi. Co się okazało?
Bębna nie zamknąłem i zahamowało skrzydła na 'otwarciu'. Pasek się zaczął palić i stąd smród. Ale kto wiedział?
Brawo ja!
P.s.: Kociara wkurwiona tak, że jak dopije kawę, to rzuci mnie swoim ulubionym kubkiem
Hmmmm, śmierdzi. Co się okazało?
Bębna nie zamknąłem i zahamowało skrzydła na 'otwarciu'. Pasek się zaczął palić i stąd smród. Ale kto wiedział?
Brawo ja!
P.s.: Kociara wkurwiona tak, że jak dopije kawę, to rzuci mnie swoim ulubionym kubkiem
Ostatnio edytowany:
2018-04-29 09:06:04
--
46&2