Moi rodzice uwielbiali grać w brydża. Jeszcze jako bezdzietna para często spotykali się ze znajomymi i rżnęli w karciochy.
Mieli umówiony pewien specyficzny sygnał w licytacji, gdyby kiedyś komuś przyszło 13 kart jednego koloru (zdarzenie niemal nieprawdopodobne). Chodziło o to, żeby podpuścić przeciwników do kontry, zrekontrować i w ten sposób wygrać partię 7 w kolorze z rekontrą za pierdyliard punktów.
Podczas którejś nasiadówy ojcu przyszło właśnie 13 kart w jednym kolorze. Daje tę umówioną specyficzną odzywkę...którą matka kompletnie zignorowała, licytacja poszła nie po myśli rodziców i mając 13 kart w kolorze na ręce przerżnęli partię.
Po partii ojciec bierze matkę na stronę i pyta:
- Co ty narobiłaś?!
- A bo zapomniałam tego sygnału....
Grają dalej. Podczas tej samej nasiadówy ojcu drugi raz przyszło 13 kart w jednym kolorze (zdarzenie niemal nieprawdopodobne ^ 2). Znów daje sygnał, matka znów kompletnie zignorowała, znów przerżnięta partia...
Ojciec znów bierze matkę na stronę:
- Co ty narobiłaś najlepszego?! Znowu zapomniałaś?!
- Pamiętałam, ale nie wierzyłam, że znów ci takie karty przyszły i myślałam, że coś pomyliłeś.

To był ostatni raz, jak grali ze sobą w brydża. Ojciec doszedł do wniosku, że trzeci raz takiej sytuacji to nie wytrzyma albo jego serce, albo jego małżeństwo.

Mi się trafiało najyżej 6, może 7 w kolorze.

Ale to dobre do bez atu, bo gdy partner ma ze 3 bletki, to Można i Szlema walnąć.

Grunt to umiejętna licytacja.

Aaach, jak ja bym chciał w brydża pograć znowu po latach.

Wszystkie pytania licytacyjne już zapomniałem, ale mam książkę Mikkego, więc gdyby chętni byli, to zapraszam do Drammen.
Poczytamy razem

@Peppone To jest romantyczna i wyjątkowa (prawdopodobnie tylko jedna para to miała) sytuacja.
Gratuluję takiej historii. To jak znaleźć szmaragd w meteorycie. Dziękuję za podzielenie się, zapamiętam do końca życia.

Kiedyś z moją ex grywaliśmy w brydża przeciw parze matematyków. Teoretycznie szanse mieliśmy niewielkie, ja się zgrubnie nauczyłem brydża za czasów pierwszego XT, na którym brydż był jedynym, co chodziło w miarę sprawnie, ona - nie wiem, ale grała gorzej ode mnie.
Przy pewnym rozdaniu miałem niezłe kiery (dla jeszcze mniej obeznanych z kartami: serca) i zalicytowałem '1 kier'. Ona podbiła na dwa, więc ja na cztery i tak wygrałem licytację. Ona wykłada dziadka, i ma... kara (kwadraty).
Zawsze jej się myliły te nazwy.

Tę partię wygraliśmy z dwiema lewami naddatku. Udawało nam się z nimi czasem wygrywać, bo graliśmy totalnie nieprzewidywalnie.

@Peppone
Prawdopodobieństwo wytasowania 13 kart w tym samym kolorze wynosi 0,000001928 %. Sugerujesz, że rodzicom zdarzyło się to 2 razy w życiu? Dobrze wymyślona bajka, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Gram w brydża od kilkudziesięciu lat i najdłuższy wytasowany normalnie kolor, jaki widziałem był dziesięciokartowy.

@Lesio5 - luz, wierzysz, czy nie, mnie to naprawdę ganz egal.

W karty to ostatnio w "eksplodujące kotki" grałem. Wersja NSFW oczywiście.
I co?
Eksplodowałem
Ale w 2 osoby to mały fun...

Ja z kolei słyszałem opowieść o rozpadzie związku przez planszówkę, konkretnie Grę o Tron, on obiecał jej że pomoże jej w bitwie a gdy przyszła pora to nie pomógł...

@Fiol78 zachował się jak postać z Sagi

@Fiol78 kuzynka nie odzywa się do mnie już 13 rok, bo kiedyś nie chciałam się wymienić z nią do koloru w monopoly

tiaaaa, jasne, w karciochy…

@Krzychpl No cóż , ta gra premiuje takie zachowania i ogólnie backstabbing. Ale znam ludzi którzy narobili sobie wrogów grając w gry kooperacyjne a to osiągnięcie.

https://youtu.be/NW3JJ8IiL1E

Najbardziej to bym chciał wiedzieć, jak można przegrać mając 13 atutów na ręce. A jeśli ktoś wylicytował 7 beZ atu z takimi kartami to trudno go nazwać brydżystą

@Yoop znając te internetowe opowieści to jego przeciwnikiem był młody Albert Einstein.

@Yoop - wylicytowany kontrakt był w innym kolorze.

moja rodzina tez jest brydżowa i odzywa z moją żoną Niemcy we wsi ,dawała sygnał że jestem ja lub moja bez jednego koloru na ręce lub bez dwóch to esesmani we wsi

i nigdy więcej Siwy Flak nie zasiadł już do gry..

Specjalny sygnał na wskazanie trzynastu kart w kolorze? A do czego to potrzebne? Lepiej normalnie licytować, na końcu wrzucić szlema i mieć nadzieję, że przeciwnicy z jednym, dwoma lub trzema asami skontrują.

Osobiście nie wierzę w przypadek otrzymania 13 kart w kolorze dwa razy przez jedną parę, chociaż w jednym rozdaniu sam taką rękę dostałem, a pozostali przy stole podobne - każdy inny kolor. Ale sędzia na początku turnieju uprzedził, że maszyna do powielania jest felerna i zdarza jej się coś takiego i trzeba wtedy wymienić rozdanie.

@Lesio5 Zgadzam się. Bajka. Przy takim układzie kart licytacja na dzień dobry 7 w kolor i po zabawie. Fake.

@mamar666 - tu chodziło o to, żeby z rekontrą.

@Lesio5
Po prostu nie umiesz tasować.

@Peppone myślę że mając 13 kart w jednym kolorze można podpuścić do kontry bez oglądania się na partnera

@Peppone Nie do zrobienia. Jedyna możliwość to 7 w wyższy kolor lub bez atu, w zależności kto wistuje. Nie ma opcji kontra/ rekontra.

@Lesio5 Miałem! Raz w życiu! Ddokładnie 10 kierów bez asa i damy. Wyszło 6 w czerwone serca rdbl (niech będzie 12, niech będzie 24 Kontrujący pociągnął asem kier, ze stołu spadła singlowa dama drugi obrońca dołożył blotkę. Na stole miałem dwa brakujące asy, więc odłożyłem 9 kart stół, koszulkami do góry, mówiąc: a to są moje kiery.... Kumpel patrzył długo z niedowierzaniem i wreszcie nie wytrzymał i odwrócił je. Co to była za mina! Jak ja lubię wspominać to rozdanie 40 lat temu, akademik, w pinczowie dniało, sino od dymu, ech.

@Yoop zależy od zasad, Być może istniała odzywka: no to 7 bułek i zamawiam wist.

@yaycenty Sometimes Impas Rulez!

@Peppone i nie dało się go przelicytować? To znaczy, że nic nie można było zrobić jak przeciwnik zalicytował np. 7 pik, a ty masz 13 kierów. P.S. Grałeś kiedyś w brydża?

@elwoodblues - grałem. Nie dopytywałem o szczegóły, przypomniała mi się historia opowiedziana dawno temu. Chyba właśnie chodziło o to, że matka zalicytowała koniec końców 7 w starszym kolorze.

@Lesio5 Mnie się zdarzyło kilka razy. Każdy z graczy dostał inny kolor. Ale to kolega jaja sobie robił, a towarzystwo było w d... pijane.