A tam to chyba naturalny koloryt terenu Pamiętam jak miałem z 8 lat i wracaliśmy z New Sącz w kierunku centralnej Polski. Rodzice mówili, żeby patrzeć na smog, a ja, głupi, szukałem nad Krakowem Smoka Wawelskiego, bo ten, wierzyłem w bajki
Laska, przeprowadzała ze mną rozmowę po bułgarsku, była totalnie zepsuta naszym akcentem, zupełnie nie potrafiła używać akcentu zbliżonego do bułgarskiego
kontynuując, ten potworny akcent sprawił, że miałem mocne wrażenie, że rozmawiam z podstarzałą emerytką, która ma wszystko w dupie. A tym bardziej zakup jakiegoś kremu
To jej powiedziałem - wie pani co? Trafiłem na emerytkę, nie sprzedam jej czegoś, co kosztuje jedną trzecią miesięcznej emerytury Choćby mnie wołami ciągnięto, nie zrobię tego
Mam nadzieję, że skorzysta, bo poza końcówkami (pragnę dodać w tym miejscu, że pewnego pięknego dnia Bułgarzy postanowili olać deklinacje, co dla nas jest z deczka mylące - trochę jak łażenie po językoznawczym polu minowym) słownictwo opanowała perfekcyjnie