Wywar z petów. Zalewasz słoik z kiepami na noc, rano ładnie filtrujesz (bardzo ładnie, najlepiej pierwszy raz przez sitko, drugi przez gazę, bo spryskiwacz zatkasz), do spryskiwacza i jazda. Jedyny shit, który realnie morduje większość tego robaczego tałatajstwa (ja tym biję mszyce i cokolwiek innego pojawi się na roślinach). Wszystek cuda-wianki w internetach, takie jak gnojówka z pokrzywy, albo posadź obok miętę, to pic na wodę (wszystko, kurwa, przetestowałem, WSZYSTKO!). Tylko uwaga taka, nie gotować wywaru z tego (brew internetom), tylko zalać normalnie wodą z kranu, nie trzymać na słonku i zużyć tak szybko jak się da. Nikotyna rozkłada się w ciepełku, pod wpływem słoneczka i szybko się utlenia.
Wywar nie chroni roślin, nie odstrasza zapachem (myślałby kto, że owad, który je np. kupę, będzie bał się geranium ) tylko tłucze opryskane robale nikotyną, czyli jak przędziorki wrócą (a wrócą na pewno, bo wszystkie te gnidy wracają), to tłuc je na bieżąco.
Z ręką na sercu, jeśli to nie podziała, to nic nie podziała, poza jakimś DDT pewnie, albo naturalnym wrogiem, tylko skąd takiego wziąć? Np. plagę mrówek mógłbym pokonać ropuchą, albo rzadszym od jednorożca dzięciołem zielonym. Kupię sobie kiedyś takiego w sklepie z dzięciołami, jego mać, a ropuchę wypożyczę z wypożyczalni ropuch
Wywar nie chroni roślin, nie odstrasza zapachem (myślałby kto, że owad, który je np. kupę, będzie bał się geranium ) tylko tłucze opryskane robale nikotyną, czyli jak przędziorki wrócą (a wrócą na pewno, bo wszystkie te gnidy wracają), to tłuc je na bieżąco.
Z ręką na sercu, jeśli to nie podziała, to nic nie podziała, poza jakimś DDT pewnie, albo naturalnym wrogiem, tylko skąd takiego wziąć? Np. plagę mrówek mógłbym pokonać ropuchą, albo rzadszym od jednorożca dzięciołem zielonym. Kupię sobie kiedyś takiego w sklepie z dzięciołami, jego mać, a ropuchę wypożyczę z wypożyczalni ropuch
--
Darmowe cycuszki!!! NOM NOM NOM!!!