Tak, zdecydowanie polecam ten cały floating
Zamykasz się w ciemnym pomieszczeniu, w którym jest woda o głębokości mniej więcej 25 centymetrów. Gasisz najpierw światło w łazience obok, żeby nic nie prześwitywało przez drzwi. W kanciapce świecą diody w wodzie i na suficie. Pani poradziła żeby najpierw przyzwyczaić się do sytuacji, a potem wyłączyć światła całkiem. Tak też zrobiłem, najpierw te dolne lampki, po kilku minutach górne. No i tu zaczyna się jazda właściwa
Leżysz na plecach i coraz bardziej odłączasz się od wszelkich bodźców, oczy zaczynają lekko świrować, mnie przytrafiły się też omamy słuchowe (miałem wrażenie, że słyszę dźwięk piłeczki coraz wolniej odbijającej się od podłogi). Jak leżę i nie mogę zasnąć, to zawsze po głowie chodzi mi jakaś piosenka, tu przestała po chwili i już sam nie wiedziałem o czym myślę
odkleiło mnie do tego stopnia, że jak się sesja kończyła (włączają migające światełko żeby dać znać, że pora się ogarnąć) nie byłem w stanie wymacać klamki i włączników świateł. Co się okazało? Nawet się nie zorientowałem, że w ciągu tej godziny obróciłem się w wodzie o 180 stopni, więc rączka i włączniki były po drugiej stronie w stosunku do tego, jak się kładłem
Odjazd zupełny, na pewno sobie zafunduję raz jeszcze