Taka reklama radiowa była kilka dni temu. Przypomniało mi się, to opowiem (trochę szyję przy tekście, ale sens jest oddany w stu procentach).
Narratorem jest kobitka, po głosie sądząc, raczej młoda.
"Zdarzyła mi się ostatnio bardzo zabawna historia. Musiałam wysłać ważnego maila, ale mój komputer nie chciał działać! Po prostu czarny ekran i nic. Nasikałam, przyciskałam, próbowałam wszystkiego, ale nic nie pomagało. Laptop zwyczajnie nie reagował! Zadzwoniłam po kolegę, musiał przejechać pół miasta, ale przyjechał! Sprawdził co się dzieje i... podłączył laptop do prądu! Ha, ha. Bateria się rozładowała, wystarczyło podłączyć zasilacz i po kłopocie!"
Narratorem w tej chwili zostaje mężczyzna.
"A czy tobie trafiają się podobne, zabawne historie? Jeśli tak, to opisz jakąś, przyślij do nas, a być może wykorzystamy ją przy tworzeniu kolejnego scenariusza "Na Wspólnej".
Popatrzyliśmy z kolegami po sobie i zaczęliśmy rżeć jak głupki przez piętnaście minut. A potem przyszedł pan ze spółdzielni, że mu monitor się czarny zrobił. Ciężko nam było utrzymać powagę wobec klienta. Oczywiście awarię udało się usunąć podłączając z powrotem kabel zasilający monitor