W kwestii arta na głównej o pociągach. W Bułgarii jest miejscowość (nie pamiętam nazwy, ale w odległości około 100 km od Sofii), do której pociąg nie zawija. Przejeżdża w pobliżu, ale tam nie zagląda. Ba, nie ma tam nawet położonych torów. Łączy się z tym pewna anegdota. Otóż Car Boris III (żeby być dokładnym to Boris Klemens Robert Maria Pius Ludwig Stanislaus Xaver O.o) był wielkim miłośnikiem pociągów. Lubił sobie jeździć po kraju jako maszynista, albo po prostu w ciuchci. Trasa jednej z jego wycieczek przebiegała nieopodal rzeczonej miejscowości. Mieszkańcy nie byli obeznani z cudami ówczesnej techniki i zobaczywszy lokomotywę wyrzucającą w powietrze czarny dym i huczącą niczym stwór piekielny... rzucili się z kijami do obrony swoich pól
Natłukli lokomotywę nahajami, obrzucili kamieniami... pola swoje obronili. Ale car stwierdził, że takim tępakom skok cywilizacyjny się nie należy i wydał ukaz, by nigdy nie doprowadzono burakom kolei do miasteczka. I tak, po dziś dzień, można się tam dostać tylko autobusem.