Ha! Miałam opowiedzieć moją okularową przygodę - nie-przygodę.
Jakoś tak w październiku miałam zmienić szkła w okularach. Tak, jestem taka bystra, że w maju kupiłam oprawki i zamiast wtedy iść do okulisty, zrobiłam sobie wg starych szkieł. Jakoś we wrześniu miałam mały problem z oczami, wiec poszłam do okulisty - wtedy też wyszło, że powinnam mieć mocniejsze szkła, więc decyzja - zmieniam w tych najnowszych. Zaniosłam je do optyka, u którego zawsze robię drugie oczy, zamówiłam mój standard - antyrefleks + powłoka hydrofobowa, po kilku dniach zakontraktowany mi je odebrał - i kurde, czuję że coś jest nie tak. Nie wiem jeszcze co, ale coś mi nie pasi. W końcu wpadłam - że ja tam nie mam antyrefleksu. Poszłam do jednego optyka - potwierdził - antyrefleksu brak. A ten mój optyk, ani opakowania z soczewek nie wydaje, ani innego dowodu sprzedaży, więc tak łyso mi iść po kilku dniach i się upominać, że zapłaciłam za coś, czego nie otrzymałam. Ale poszłam. I mówię babie, jak wygląda sytuacja - ona na to niemożliwe, ale oczywiście przypomina sobie zakontraktowanego jak odbierał i ile płacił, proszę zostawić okulary, technik sprawdzi. Technik sprawdził i rzeczywiście - dał nie takie jak zamówione i zapłacone. Przepraszają przebardzo, wymieniają oczywiście i w ramach przeprosin - 50 % zniżki od następnego zamówienia. Skorzystałam z bardzo nieprecyzyjnej propozycji i przyniosłam od razu dwie par okularów do wymiany szkieł
Chyba nie spodziewali się, że z czymś takim wyskoczę, ale słowo się rzekło. Może następnym razem zastanowią się co proponują. I jaki produkt wydają klientowi