nazjeżdżało się to takich, "emigrantów", na święta do domu. zwłaszcza w okresie świątecznym. i jak przystało na prawdziwych poles pierwsze co należy zrobić po przyjeździe do kraju to spotkać się ze starymi znajomymi na disco czy w klubach i pokazać się z twardą walutą, zademonstrować jak się żyje w europie. i przyłazi to taki do baru, zamawia chivasa - oczywiście zaciągając anglosaskim akcentem. oczywiście podaje - z uśmiechem na ustach ale skoro pan przyjechał z zagranicy, płaci to i wymaga:
- jak to? bez słomki?
nie zdążyłem nawet pomyśleć: chivasa? przez słomkę? i w tym momencie "świeżak" z którym akurat pracowałem pierwszy dzień zaskarbił sobie sympatię nas wszystkich, gdy donosząc szkło jak gdyby nic skwitował:
- słomkę to sobie kawalerze z butów wyciągnij
- jak to? bez słomki?
nie zdążyłem nawet pomyśleć: chivasa? przez słomkę? i w tym momencie "świeżak" z którym akurat pracowałem pierwszy dzień zaskarbił sobie sympatię nas wszystkich, gdy donosząc szkło jak gdyby nic skwitował:
- słomkę to sobie kawalerze z butów wyciągnij